Bardzo dobry sezon ze świetnymi momentami i trudną końcówką - tak może podsumować minioną zimę Kamil Stoch, trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata...
Kamil Stoch nie zakończył sezonu w dobrym humorze - w Planicy, na uwielbianej przez siebie skoczni, punktował tylko raz (i to dość skromnie), a w konkursie drużynowym w ogóle nie wziął udziału.

- Miała być zabawa, a był jakiś koszmar, wielki dramat. I tyle, nie ma sensu tego podsumowywać. Dzisiaj krwawię całym sercem, oczy łzawią. Wszystko, co jest we mnie związane ze skokami, jest smutne. Przyjeżdżam tutaj z chęcią zakończenia sezonu z pozytywnym wrażeniem, a przeżywam ogromny koszmar. Widocznie tak musiało być - przyznał rozczarowany skoczek. - Na szczęście udało się to przetrwać. Brakuje dobrych skoków, energii na progu, pozycji najazdowej. Chcę odpocząć, zapomnieć o tym, co tu się wydarzyło.

Mimo wszystko kończąca się zima była dla Stocha bardzo udana - były wygrane konkursowe w Innsbrucku, Bischofshofen i Titisee-Neustadt (i pięć miejsc na niższych stopniach podium), triumf w Turnieju Czterech Skoczni, brązowe medale mistrzostw świata zdobyte w drużynie i wreszcie trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

- Sezon w porządku. Było wiele radosnych chwil, ale też wiele trudnych sytuacji, z których trzeba było się wygrzebywać. Taki jest sport. Mam nadzieję, że uda mi się wyczyścić głowę i sprawię sobie jeszcze kilka czy kilkanaście fajnych skoków, a nawet lotów - podkreślił, dając do zrozumienia, że przed nim jeszcze przynajmniej jeden sezon startów.