Charyzmatyczny i pewny siebie Bjoern Einar Romoeren jest jedną z najjaśniejszych gwiazd ostatniego sezonu. Jego dobra passa wciąż trwa i zdaje się umacniać. Trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej minionego Pucharu Świata i według wielu prawdziwy zwycięzca Turnieju Nordyckiego zgodził się udzielić ekskluzywnego wywiadu specjalnie dla czytelników naszego serwisu. O minionym cyklu, celach na przyszłość, turystycznym przyjeździe do Zakopanego oraz wielu innych sprawach rozmawialiśmy trzeciego września tuż przed oficjalnym treningiem, w którym kadra norweska za wyjątkiem Sigurda Pettersena nie mogła wziąć udziału ze względu na problemy z bagażami jakie dotknęły Norwegów w Warszawie.
Magda Kobus: Na początek powiedz jak Ci się podoba nasz nowiutki igelit, co sądzisz o poziomie przygotowania skoczni na ten weekend?

Bjoern Einar Romoeren: Wygląda świetnie chociaż nie oddałem ani jednego skoku <śmiech> na oko prezentuje się całkiem nieźle.

Magda Kobus: A co sądzisz o Zakopanem? Miałeś okazję pozwiedzać okolicę?

Bjoern Einar Romoeren: Zaraz po przyjeździe wybrałem się do centrum, musiałem kupić jakieś ubrania, wszystkie moje bagaże są nadal w Warszawie, nie miałbym co na siebie włożyć. Ogólnie bardzo mi się podoba, ale wiadomo, mimo iż odbywam tak wiele podróży, zdawać by się mogło, że mam okazję zobaczyć z połowę świata, tymczasem zawsze brakuje czasu na zwiedzanie czy nawet kupienie czegoś na pamiątkę.

Magda Kobus: Miniony sezon należał do najlepszych w Twojej dotychczasowej karierze, jak podsumowałbyś swoje występy w tym okresie?

Bjoern Einar Romoeren: To był dla mnie wspaniały sezon, chociaż miałem swoje wzloty i upadki. Nie wszystko potoczyło się tak jak chciałem. Dopiero w okresie konkursów w Planicy zacząłem być tak naprawdę zadowolony ze swojej formy. Końcówka Pucharu była moim zdaniem naprawdę niezła. Wszystko zaczęło się idealnie układać.

Magda Kobus: A co czułeś w Oslo? Przegrałeś o włos...

Bjoern Einar Romoeren: Byłem bardzo, ale to bardzo zły. Kompletnie nie akceptowałem tego co się stało. Zwłaszcza, że jestem jednym z "fanów" sędziów, zawsze uważałem, że ich obecność i wpływ punktowy na skoki jest pozytywny. Po tym wszystkim przychodzili do mnie znajomi i pytali: dalej tak lubisz sędziów? Ale moja opinia na ten temat pozostaje niezmienna: sędziowie są takimi samymi istotami ludzkimi jak i ja, tak samo mają prawo popełniać błędy i naprawiać je lub nie. Jeden z sędziów podszedł do mnie po konkursie i powiedział coś bardzo ważnego. Stwierdził bowiem, że żaden z sędziów tak naprawdę nie przyglądał się wtedy skaczącym zawodnikom, warunki po temu nie sprzyjały po prostu przycisnęli odpowiednie przyciski, ot tak na oko. To była moja wielka szansa, jedyna jaką miałem w tamtym sezonie żeby odnieść prawdziwe zwycięstwo więc było mi bardzo trudno zwłaszcza na początku. Przez pierwsze pół godziny gdy znaleźliśmy się w jednym pokoju z Roarem, nie byłem w stanie się do niego odezwać, ale on też miał powody do rozczarowania. Przegrał z Ahonenem w klasyfikacji generalnej zaledwie 10 punktami. Ale później odbyliśmy szczerą rozmowę i doszliśmy do wniosku, że przecież nie możemy narzekać, to był najlepszy sezon dla Norwegów w historii skoków albo przynajmniej w ostatniej dekadzie.

Magda Kobus: Czy Norwegowie czują konkurencję w stosunku do Finów? Dwie najlepsze drużyny minionego sezonu...

Bjoern Einar Romoeren: "Zawodowo" konkurujemy ze wszystkimi narodowościami, nie czujemy żadnej mocniejszej motywacji w stosunku do Finów, wprost przeciwnie, jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi, to chyba najbliższa nam drużyna w całej tej dyscyplinie. Nie skaczemy sobie do gardeł często razem trenujemy i dyskutujemy o swoich skokach i technicznych aspektach.

Magda Kobus: Który z konkursów zapamiętałeś najlepiej (oprócz Oslo)

Bjoern Einar Romoeren: Planica! Strasznie dużo się tam działo, a ja zapamiętam ten wyjazd jako jeden z moich najbardziej pechowych. Tuż przed zawodami podczas skoku zaliczyłem upadek. Zrujnowałem sobie przez to cały konkurs. Złamałem narty, popsułem sobie kombinezon, wszystko nadawało się tylko do wyrzucenia. Do samych zawodów przystąpiłem z nowym sprzętem, zmieniłem szkła w okularach i byłem na tyle zdolny, że założyłem je odwrotnie. Mówi się, że podczas konkursu w Holmenkollen było bardzo mgliście, ale kiedy siedziałem na belce startowej w Planicy tego dnia, nie byłem w stanie zobaczyć moich rąk nawet z bardzo bliska, po tym skoku byłem 15. a później jeszcze się poprawiłem. Dlatego uważam, że zawody indywidualne w Planicy to nie lada osiągnięcie zważywszy na wszystkie okoliczności. Szóste miejsce na Mistrzostwach Świata to całkiem nieźle :) poza tym jestem nadal młody i sporo przede mną, jak mniemam.

Magda Kobus: A jakie są Twoje cele na nadchodzący sezon?

Bjoern Einar Romoeren: Skakać 4,5 metra dalej <śmiech> a tak szczerze to nie mam żadnych szczególnych celów. Problem ze skokami jest taki, że wszystko się szybko zmienia, nie można wszystkiego założyć, ustalić, łatwo wtedy o rozczarowanie. Oczywiście mam nadzieję, że uda mi się wywalczyć jakiś medal w Oberstdorfie, ale to jest bardziej "marzenie" niż konkretny plan, chociaż oczywiście pracuję na ewentualne spełnienie tego marzenia <śmiech>. Jak już powiedziałem jestem młody i wszystko przede mną, jeśli nie uda się w przyszłym roku mam szanse na kolejnych mistrzostwach. Moja dyspozycja z roku na rok zwyżkuje chciałbym utrzymać tą tendecję... bardzo chciałbym pozostać w czołowej dziesiątce Pucharu Świata i w najbliższym czasie nie schodzić poniżej tego poziomu.

Magda Kobus: A teraz z innej strony... co sądzisz o swojej wciąż wzrastającej popularności? Jak przyjmujesz cały "szum medialny" wokół siebie, masz poza tym tysiące wiernych wielbicielek w całej Europie...

Bjoern Einar Romoeren: Uważam, że to wszystko jest bardzo dziwne i zabawne. W Norwegii kiedy pokazuję moim przyjaciołom zdjęcia lub filmy z konkursów, albo gdy oglądają w telewizji jakiś program poświęcony skokom i widzą w jaki sposób jesteśmy traktowani ich reakcja jest jedna: Co??? Ty jesteś jakąś wielką gwiazdą!! Po czym wybuchają śmiechem... Ja tego nie czuję...

Magda Kobus: Możliwe, że nie czujesz, ale trzeba przyznać, że Twój "image" jest dość specyficzny, żeby nie powiedzieć właśnie "gwiazdorski". Czy eksponujesz w ten sposób SIEBIE i swoją indywidualność czy może jest to twój "wizerunek sceniczny" <śmiech>

Bjoern Einar Romoeren: <śmiech> Cały Bjoern <śmiech> Szczerze powiedziawszy w ostatnich miesiącach bardzo się zmieniłem, podobnie jak moje życie, musiało to mieć swoje odbicie w tym jak wyglądam czy jak się zachowuję. Na samym początku tego "pucharowego cyrku" konsultowałem się z federacją narciarską. Prosiłem ich o rady, chciałem się dowiedzieć co powinienem zrobić, żeby przekonać do siebie prasę, żeby mieli oni pozytywne nastawienie do mojej osoby. Jest bowiem wielu zawodników, których podejście do prasy jest dość niemiłe. Ja zdaję sobie świetnie sprawę, że nie można uprawiać tej dyscypliny sportowej na światowym poziomie bez pomocy sponsorów i mediów. Federacja powiedziała mi, że nie powinienem niczego udawać, że powinienem być naturalny i eksponować swój charakter i to jaki jestem. Z jednym tylko wyjątkiem: jeżeli jestem zły nie powinienem tego zbyt mocno pokazywać i fakt jest taki, że często w rzeczywistości jestem o wiele bardziej zdenerwowany lub po prostu "wkurzony" niż daję po sobie poznać.

Magda Kobus: Dostrzegasz różnicę pomiędzy zawodami letnimi a zimowymi pod względem zaintersowania ze strony kibiców? W zimie raczej nie mógłbyś swobodnie spacerować czy popijać sobie kawę przed hotelem...

Bjoern Einar Romoeren: Faktycznie jest trochę luźniej, ale teraz siedzę tutaj z Wami i popijam tę kawę, a za nami stoi co najmniej kilku ochroniarzy, którzy wszystkiego pilnują, tak więc wiele się tak naprawde nie zmienia. Chociaż to zależy od miejsca. Podejrzewam, że gdyby teraz zorganizowano konkurs w Oslo w środku lata, przechodzący w oklicy ludzie kręciliby głowami i pytali co oni tutaj robią z takimi długimi nartami <śmiech>. Moi przyjaciele niedawno się zastanawiali skąd my bierzemy śnieg w lecie <śmiech>. Generalnie Norwegowie nie przyjmują do wiadomości, że skoki narciarskie mogą odbywać się również w lecie. Tu w Zakopanem atmosfera jest zawsze świetna, tym razem również. Dziś rano gdy poszedłem sobie pooglądać skocznię, bo jak wiadomo jestem tutaj turystą, nie mam nawet swoich nart, są w tym momencie w Warszawie albo nawet nie wiadomo gdzie... ogólnie odniosłem bardzo pozytywne wrażenie. Zakopane to piękna miejscowość.

Magda Kobus: Wydaje mi się jednak, że jakaś różnica, choćby w nastawieniu samych zawodników do konkursów w lecie jest zauważalna. Zauważ, że w Hinterzarten wypadliście bardzo słabo, wasz trener stwierdził również, że Letnie Grand Prix traktujecie z przymrużeniem oka...

Bjoern Einar Romoeren: Jeśli chodzi o mnie, to za każdym razem gdy siadam na belce startowej chcę oddać jak najlepszy i najdalszy skok. Ale często jest tak, że po drodze odbywamy sesje treningowe, które mają zły wpływ na start w danym letnim konkursie, ale wiadomo, że jest to dobre na przyszłość... staram się wtedy skakać dobrze, ale zdaję sobie sprawę, że tak naprawde przygotowuję się do zimy. W praktyce to w zasadzie istnieją dwie szkoły. Jedni uważają, że lato jest ważne i trzeba szykować formę również na Letnie Grand Prix, tak robią na przykład Austriacy i zawsze w lecie są świetni, ale później w zimie bywa już różnie. Podejście naszej ekipy jest takie: pracujemy na zimę, jeżeli uda się coś zyskać po drodze w letnich konkursach to dobrze, jeżeli nie - to nic złego się stanie. Tak więc to nie jest tak, że my się obijamy, po prostu szykujemy formę na zimę. Zresztą w sezonie też staramy się nie myśleć o wyniku tylko nastawiać się na oddanie jak najlepszego skoku. Poza tym nie można być ciągle na topie, to jest po prostu nierealne, nawet w ciągu jednego sezonu zalicza się lepsze i gorsze starty, okresy wyśmienitej formy i słabszej dyspozycji. Szczerze powiedziawszy w Hinterzarten skakałem całkiem nieźle w porównaniu z tym jak się prezentowałem w Norwegii jeszcze przed przyjazdem. Tam to ja dopiero skakałem źle, tragicznie wręcz. Potem pojechaliśmy na obóz do Oberstdorfu i skakałem sobie po 60, 70 metrów cały czas i to na dużej skoczni. Zaraz potem zjawiliśmy się w Courchevel i tam byłem 31. Słabo no ale cóż, trzeba to jakoś przeboleć. Gdybym był 31. podczas konkursu w zimie to byłaby istna katastrofa. Ogólnie wydaje mi się, że po prostu Norwegowie (jak również Finowie) nie są dobrymi skoczkami na lato w odróżnieniu od np. Niemców czy Austriaków.

Magda Kobus: Miniony sezon był najlepszym w historii norweskich skoków, czy wpłynęło to w jakiś sposób na popularyzację tej dyscypliny w Norwegii? Przez cały sezon nie schodziliście z pierwszych stron gazet...

Bjoern Einar Romoeren: Szczerze powiedziawszy Norwegowie zawsze lubili skoki narciarskie i praktycznie codziennie coś tam pojawiało się w gazetach, nawet wtedy gdy nie osiągaliśmy zbyt wiele. Różnica jest taka, że wtedy było to kilka zdań i to dość niepochlebnych dla nas, a teraz teksty są kilkakrotnie dłuższe i z hymnami na naszą cześć <śmiech>. Oczywiście zaczęło się zgłaszać więcej dzieci chętnych do uprawiania skoków, rodzice dzwonią do klubów z pytaniami co zrobić, żeby nasze dziecko mogło rozpocząć naukę skoków narciarskich, zaczynamy mieć coraz większe zaplecze młodych zawodników i to jest bardzo dobre zjawisko.

Magda Kobus: A co sądzisz o zmianach na szczycie jakie zaszły w ostatnim sezonie. Adam tym razem nie zdobył Pucharu, Sven Hannawald całkowicie się pogubił, Schmitt po swojej ostatniej kontuzji też ma nikłe szanse na powrót do czołówki...

Bjoern Einar Romoeren: No cóż, to jest sport, ludzie przychodzą, ludzie odchodzą... ktoś jest gwiazdą, a zaraz pojawia się ktoś nowy... taka jest kolej rzeczy, zwłaszcza w skokach rotacja jest dość spora. Niemniej jednak uważam, że niemiecka drużyna jeszcze powróci, a co do Adama, to on już z powrotem skacze na najwyższym poziomie. I to nie jest żaden przypadek czy zbieg okoliczności. Wiadomo, że to jest lato, a w lecie skakanie jest zupełnie inne niż w zimie, niemniej jednak, Adam dopiero się "rozgrzewa" i w sezonie znowu będzie bardzo, ale to bardzo groźny. Poza tym Morgenstern z każdym dniem radzi sobie coraz lepiej, jest niesamowity, ma świetną technikę, ci dwaj zawodnicy na pewno będą dominować w zimie...

Magda Kobus: Dziękuję bardzo za rozmowę

Bjoern Einar Romoeren: Wielkie dzięki również.

Na zakończenie spotkania Bjoern wypełnił naszą serwisową ankietę oraz napisał specjalne pozdrowienia dla czytelników naszego serwisu po czym pozował do specjalnej acz krótkiej sesji zdjęciowej w ogródku tuż przed hotelem. Ankietę i pozdrowienia prezentujemy poniżej, zapraszamy także do galerii zdjęć z wywiadu i sesji zdjęciowej.



galeria zdjęć z B.E. Romoerenem >>