Niemieccy skoczkowie powtórzyli dziś wyczyn z konkursu drużyn mieszanych - mimo że nie byli faworytami do zwycięstwa, zdobyli złoty medal. Największym bohaterem ekipy gospodarzy był z pewnością Karl Geiger...
Dwa złote medale w drużynie, srebro i brąz indywidualnie - takie trofea Karl Geiger przywiezie do domu po mistrzostwach świata w Oberstdorfie. Nie jest to długa droga - niemiecki skoczek pochodzi właśnie z tej miejscowości...

- Złoto zdobyte w domu to coś wyjątkowego. Teraz nie mogę się doczekać przytulenia mojej żony i dziecka - przyznał Niemiec, który liczył na wygraną, ale był świadomy, że zawody mogły potoczyć się różnie: - Dzisiejszy konkurs był niesamowity! Już od rana nie mogłem się go doczekać! Było tak blisko, wszyscy wykonali świetną prace. Myślę, że mój drugi skok był najlepszym, jaki oddałem na tych mistrzostwach.

Geiger w tym sezonie w sumie trzykrotnie został mistrzem świata - do złota z Planicy teraz dołożył dwa najcenniejsze medale w drużynowych konkursach w Oberstdorfie:

- To szalone! Wiedziałem, że mamy tu szansę, ale nie spodziewałem się, że będzie mi tak dobrze szło w każdym konkursie. Bardzo się cieszę, że mogłem osiągnąć to wszystko u siebie w domu.

Kolegę z reprezentacji chwalił Markus Eisenbichler - on co prawda indywidualnie na podium nie stanął, ale również był w obu złotych drużynach:

- To, co zrobił Karl, zasługuje na szacunek. Bardzo cieszę się z jego występów, ma za sobą niesamowite mistrzostwa świata.

W niemieckiej drużynie byli też inni szczęśliwi skoczkowie - Pius Paschke, który w wieku niemal 31 lat zdobył swój pierwszy złoty medal mistrzostw świata, oraz Severin Freund, który portfolio ma znacznie bogatsze. Dziś zwycięzca Pucharu Świata z sezonu 2014/2015 po sześciu latach znów mógł cieszyć się z tytułu mistrza świata:

- Myślę, że dziś nie należeliśmy do grona faworytów - w tym sezonie inne drużyny pokazywały, że są mocniejsze. To jednak mistrzostwa świata, zwłaszcza zawody drużynowe, były szczególnie emocjonujące. Fakt, że na mecie jesteśmy na szczycie, to coś szalonego - cieszył się 32-latek. - Moim zdaniem o wygranej zadecydował fakt, że Pius był dziś bardzo mocny, a ostatnie skoki Karla były najwyższej klasy. Sam w drugim skoku nie byłem zbyt dobry na progu, ale ostatecznie liczy się wynik zespołu.

Bez wątpienia słowa uznania należą się Stefanowi Horngacherowi - Austriak w 2017 roku poprowadził do złota Polaków, teraz powtórzył ten sukces z Niemcami.

- To jak sen! Wszyscy moi zawodnicy dali dziś z siebie wszystko, nie popełniali błędów. Jestem niezmiernie dumny! Zwycięstwo w drużynie na własnej ziemi było naszym wielkim celem - mówił Horngacher, który szczególnie pochwalił Freunda: - Severin przygotowywał się do tego dnia przez całe lato, wciąż myślał o tym, że chce tu być. Dziś wykonał świetną pracę - zakończył szkoleniowiec.