1 września budowa nowej dużej skoczni w Klingenthalu (pisaliśmy o niej 15 kwietnia) symbolicznie wkroczyła w fazę zaawansowaną - premier Saksonii, członek rady regionu Vogtland oraz dwoje młodych skoczków z Niemiec i Czech dokonali wmurowania kamienia węgielnego. W tej chwili niemal gotowe są trybuny, zeskok jest wyprofilowany, rozpoczyna się przytwierdzanie na nim betonowych płyt, na których po ukończeniu budowy będą przymocowane maty igelitowe.
Na nową skocznię szczególnie cieszą się ludzie związani z kombinacją norweską - stale trenuje tu znany kombinator Björn Kircheisen z pobliskiego klubu Johanngeorgenstadt, w kalendarzu Pucharu Świata B (kombinacyjny odpowiednik Pucharu Kontynentalnego) Klingenthal często gości. W kalendarzu na nadchodzący sezon widnieją już zawody na skoczni HS-140, jednak nie wydaje się możliwe, by budowa mogła zostać ukończona do końca stycznia - nawet nie rozpoczęto jeszcze budowy wieży. Jednak w pełni możliwe wydaje się, by skocznia była gotowa i oddana do użytku latem przyszłego roku. Być może już w kolejnym sezonie do Klingenthalu wróci także PŚ w skokach, w latach '80 organizowany na starej Aschbergschanze (K-102).

Skocznia została zaprojektowana w taki sposób, by jeszcze w trakcie budowy możliwe było dokonywanie drobnych korekt w projekcie. Prawdopodobnie wieża sędziowska i pomieszczenie dla skoczków o charakterystycznym kształcie "kapsuły" będą odrobinę mniej przeszklone, wieża zaś będzie miała drugą podporę. Kluczowym pojęciem w konstrukcji skoczni jest równowaga. Rzut oka na model komputerowy pozostawia widza w niedowierzaniu, że coś takiego będzie mogło stać i nie załamać się. Jednak kapsuła i schody nie tylko są podtrzymywane przez wieżę, ale też utrzymują ją samą w stanie równowagi. Tak niezwykle zaprojektowany obiekt z pewnością będzie przyciągał wielu turystów i ma być dla nich swobodnie dostępny. Kolejne pozasportowe wykorzystanie skoczni to kultura: planuje się np. organizowanie koncertów i festiwali na jej wybiegu. Trybuny mogą pomieścić do 30.000 widzów.