Z pewnością kibice nie mieli dziś szczególnych oczekiwań odnośnie wyniku naszego zespołu w konkursie drużyn mieszanych. Reprezentanci Polski sami jednak nie są do końca usatystakcjonowani po zawodach...
Na półmetku dzisiejszego konkursu polska ekipa zajmowała szóste miejsce, skończyło się jednak na siódmej lokacie. Przed zawodami można było liczyć na podobny lub nieco lepszy wynik. Nasi reprezentanci nie są jednak w stu procentach zadowoleni z przebiegu dzisiejszej rywalizacji...

- Cały czas szukam, muszę poprawić duże błędy. Dzisiaj się nie udało, nie jestem usatysfakcjonowana - mówiła Kamila Karpiel, która w pierwszej serii spisała się nieźle, jednak w finale oddała jeden z najkrótszych skoków konkursu. - Czułam duży stres - dodała Anna Twardosz.

Ze wspomnianym stresem próbował koleżankom pomóc Dawid Kubacki:

- Dziewczyny mówiły, że stresują się tym, że z nami rywalizują. Powiedzieliśmy im tyle, co sami wiemy - idzie się i robi się swoje. Nie ma co nakładać sobie dodatkowej presji, bo ona nie pomaga - tłumaczył. - Dziewczyny walczyły do samego końca, my też. Dało to siódme miejsce. Zyskaliśmy nowe doświadczenia. Wierzę, że to zaprocentuje w kolejnych konkursach.

Zawodnik z Szaflar, który niebawem będzie bronić tytułu wywalczonego dwa lata temu w Seefeld, dodał, że w Rasnowie zrealizował swój cel:

- Skoki były OK, ale troszeczkę im brakowało. Przyjechałem tu po stabilizację lepszych skoków i to osiągnąłem. Wyjadę stąd zadowolony.

Szczególnych powodów do narzekania nie miał też Kamil Stoch:

- Ten konkurs na plus dla całej drużyny. Może nie jesteśmy najmłodszą drużyną w stawce, ale najmniej doświadczoną, jeżeli chodzi o miksty. To zbieranie nauki dla nas wszystkich.

Polak zaznaczył, że dobre występy w Rumunii nie przesądzają o przyszłości:

- Dla mnie to był dobry trening, udane skoki - choć nie idealne. Czeka mnie jeszcze mnóstwo pracy, żeby te skoki ulepszać. Jestem na dobrej drodze, zrobiłem krok do przodu. Na mistrzostwach zrobię swoje - zakończył.