Do późnych godzin wieczornych kibice świętowali w Zakopanem triumf Adama Małysza w trzecim w tym sezonie indywidualnym konkursie LGP. Jeszcze wczoraj wieczorem, niedługo po konkursie, czołowi skoczkowie pierwszych zakopiańskich zawodów LGP uczestniczyli w konferencji prasowej.
Dzięki triumfowi w zawodach Małysz umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji Letniej Grand Prix. "Ze skoków nie jestem bardzo zadowolony, bo stać mnie na więcej. Ale najważniejsze, że wystarczyły do zwycięstwa" - powiedział trzykrotny zwyciężca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Polak mówi również o dzisiejszych zawodach drużynowych: "Sam jestem ciekawy jak będzie. Nie ma faworytów. Wszystko może się zdarzyć".

Zawody na żywo spod skoczni obserwowało ponad 20 000 widzów. Lech Nadarkiewicz informuje: "Bardziej precyzyjne dane będziemy mieć w niedzielę, ale wstępnie szacujemy, że na trybunach znajdowało się ponad 20 tys. kibiców" Adam Małysz nie ukrywa, iż jest bardzo zadowolony z wysokiej frekwencji: "Polacy wiedzą już od dawna, że nie ma drugiego takiego Pucharu Świata jak w Zakopanem. Ale fantastyczne jest to, że mówią o tym wszyscy zawodnicy, z tylu krajów" - mówił Adam Małysz. "Do nas przyjeżdżają także ich kibice i są zadowoleni, że mogli doświadczyć tego spektaklu pod Wielką Krokwią".

Na drugim stopniu podium stanął Robert Kranjec. Słoweński skoczek liczy, iż jego dobra passa z treningów i przede wszystkim konkursu będzie trwać także po wyjeżdzie z Zakopanego, podczas kolejnych konkursów LGP. "W Hinterzarten byłem zdenerwowany i skakałem źle. Przed Courchevel doznałem drobnej kontuzji grając w siatkówkę. Teraz nareszcie poszło dobrze. Co najważniejsze było świetnie nie tylko w konkursie, ale także na treningach. Mam nadzieję, że utrzymam formę" - powiedział zawodnik ze Słowenii.

Trzecie miejsce przypadło dla dwóch skoczków. Zajęłi je ex aequo Bjoern Einar Romoeren oraz Jakub Janda.
Przypomnijmy, iż ten pierwszy podobnie jak wszyscy jego partnerzy z drużyny (prócz Sigurda Pettersena) nie mogli wziąć udziału w piątkowych treningach. Powodem tego było niedostarczenie na czas nart Norwegów do Zakopanego. Jednak jak widać to całe zamieszanie nie przeszkodziło Romoerenowi w stanięciu na podium.
"Moje narty zaginęły i dojechały dopiero wczoraj wieczorem. Nie mogłem brać udziału w treningach i w sumie oddałem tutaj tylko cztery skoki. To trochę za mało, żeby poczuć skocznię. Atmosfera tutaj była jak zawsze wspaniała. W pierwszej serii zawaliłem, ale w drugiej wszystko poszło jak należy i nadrobiłem stratę" - powiedział Romoeren.

Trzecie miejsce razem z Romoerenem zajął Jakub Janda. Należy to uznać za dużą niespodziankę, choć czeski skoczek już w piątek na treningach pokazał, iż jest w wysokiej dyspozycji. "W ubiegłym sezonie raz byłem czwarty, w Predazzo. Teraz podium. Trochę jestem zaskoczony. Świetnie skoczyłem w pierwszej serii i na szczęście w drugiej nie zepsułem za bardzo i udało się wskoczyć na podium" - powiedział na wczorajszej konferencji prasowej Jakub Janda.

W spotkaniu w dziennikarzami uczestniczył również szkoleniowiec kadry A polskich skoczków - Heinz Kuttin. Austriak zaznacza, iż forma Małysza w sobotnich zawodach nie była na pewno "kresem jego możliwości". "Robimy wszystko, aby to była długa stabilizacja. Adam jest bardzo silny fizycznie i psychicznie. Wierzę, że w zimie wyniki będę równie dobre. Dzisiaj rzeczywiście nie skakał perfekcyjnie, ale za to skutecznie. Zwyciężył zdecydowanie, ale nie przywiązuję do tego wagi. Czy wygrana jest z przewagą 10 czy 100 punktów nie jest ważne. Ważne jest zwycięstwo" - mówił Kuttin.

Dziś o godzinie 14:00 odbędzie się drugi konkurs na Wielkiej Krokwi. Skoczkowie będą rywalizować w zawodach drużynowych. Konkurs poprzedzi seria próbna, która rozpocznie się o godzinie 13:00.
Konkurs główny, od godziny 13:50, transmitować będzie na żywo TVP1.