Sezon 2020/2021 z pewnością jest najlepszym w dotychczasowej karierze Andrzeja Stękały. Zawodnik z Dzianisza stawia kolejne kroki milowe, a dziś wreszcie stanął na podium zawodów Pucharu Świata...
Na półmetku dzisiejszego konkursu Stękała zajmował trzecie miejsce i choć w drugiej serii nie objął prowadzenia po swoim skoku, to nie tylko utrzymał się w czołowej trójce, ale nawet awansował. W efekcie po raz pierwszy w karierze stanął na podium indywidualnego konkursu Pucharu Świata.

- Wiedziałem, że jeszcze nic nie jest zakończone, bo na górze jest jeszcze dwóch. Byłem trochę zniesmaczony, że się nie udało - zabrakło 0,3 punktu. Ostatecznie zabrakło do zwycięstwa. Jestem megazadowolony - mówił Stękała tuż po konkursie. - W końcu już się nie stresuję, fajnie jest się tak cieszyć.

Z jednej strony jest radość z podium, z drugiej u wielu pojawia się myśl, że do wygranej brakowało tak niewiele. Jak na to patrzy sam zainteresowany?

- Taki jest sport. Zdecydowało lądowanie w pierwszej serii - za bardzo poszedłem do przodu, tam mogło być to pół punktu. Jest podium, czego chcieć więcej? Gdybym zaraz po skoku był pierwszy i spadł na trzecie miejsce, też bym się cieszył. Trzeba dalej walczyć i w końcu komuś do mnie zabraknie...

Dla wielu oczywiste było, że podium Stękały jest tylko kwestią czasu - od początku sezonu kręcił się w czołówce, siedmiokrotnie plasując się w czołowej dziesiątce konkursów, a także stając na podium zawodów drużynowych. To indywidualne "pudło" było bardzo wyczekiwane także przez samego skoczka:

- Emocje trochę mną targają. Strasznie chciałem stanąć na tym podium. Pierwsze podium w Zakopanem smakuje super. Szkoda, że bez kibiców - nad tym bardzo ubolewam; wiem, że gdzieś tam są, słychać ich doping. Cieszę się, że nas wspierają bez względu na okoliczności.

Polak w ważnej dla siebie chwili nie zapomniał o istotnych dla niego osobach i wykonanej pracy:

- Postawię sobie trofeum na biureczku... Będzie symbolizowało to, jakich ludzi mam obok siebie - przyjaciół, świetnych trenerów, rodzinę, a także jak dużo z siebie dałem i jak bardzo było warto...

Radości z wyniku swojego podopiecznego nie kryl Michal Doležal:

- Andrzej cały czas był blisko, przez cały sezon pokazywał wysoką formę, był w ścisłej czołówce. Zasłużył na to, wykorzystał dziś szansę, pokazał, na co go stać - ocenił szkoleniowiec.

Czech pochwalił Stękałę za dwie rzeczy, które pomogły mu dzisiaj stanąć na podium:

- Przez ostatnie dwa weekendy Andrzej miał małe problemy, ale na tej skoczni już wczoraj wyeliminował błąd i wszystkie jego skoki są dobre. To nie przypadek - skomentował, po czym nawiązał do postawy psychicznej skoczka: - Dla Andrzeja to była nowa sytuacja - sam dobrze wiedział, że może wskoczyć na podium. Zawsze można powiedzieć, że jest rezerwa, bo jeszcze nie wygrał - dodał na koniec.

W jutrzejszym konkursie oprócz Stękały zobaczymy już tylko sześciu innych reprezentantów Polski (nie możemy już wykorzystać kwoty narodowej). Sztab szkoleniowy zdecydował, że będą to Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Jakub Wolny, Klemens Murańka i Paweł Wąsek.