Aż 412 dni minęło od poprzedniego zwycięstwa Ryoyu Kobayashiego w Pucharze Świata. Dziś oczekiwanie Japończyka zakończyło się - po raz pierwszy tej zimy stanął na podium, i to od razu na najwyższym stopniu.
29 grudnia 2019 roku - to data szesnastego zwycięstwa Ryoyu Kobayashiego w Pucharze Świata. Od tego czasu Japończyk nie stawał na najwyższym stopniu podium, a i na niższych plasował się tylko czterokrotnie. Na kolejną wygraną zwycięzca Pucharu Świata z sezonu 2018/2019 czekał więc sporo ponad rok...

- Bardzo się cieszę, że zdołałem dziś wygrać. Mam nadzieję, że również jutro będzie mi szło tak dobrze - stwierdził krótko Kobayashi.

Japończyk wygrał dziś minimalnie - o 0,3 punktu pokonał Andrzeja Stękałę. Przy tak małej różnicy wpływ na rezultaty uzyskiwane przez zawodników mogła mieć pogoda - czy, zdaniem Kobayashiego, tak rzeczywiście było?

- Warunki były dobre, mimo obfitych opadów śniegu. Z pewnością wiało słabiej niż podczas ostatnich kilku konkursów. Podczas moich skoków wszystko było w porządku - skomentował.

Czy dzisiejsza wygrana jest zwiastunem powrotu Kobayashiego do wysokiej formy, czy może to tylko jednorazowy wyskok? O tym przekonamy się w najbliższych tygodniach...