Po raz kolejny w ostatnich tygodniach niedziela nie była dla Polaków tak udana, jak sobota. Z drugiej strony ostatni dzień rywalizacji w Klingenthal nie należał do najgorszych...
Pięciu skoczków z punktami, z czego dwóch w czołowej dziesiątce - to dla Polaków bilans niedzieli spędzonej w Klingenthal. Solidny wynik, mimo braku naszych zawodników na podium...

- Dziś było bardzo dobrze. Cieszę się, że przy tym wszystkim kontynuuję pracę z wczoraj - udało się w 1/3, bo tylko ten skok w pierwszej serii był super. W drugiej serii straciłem dobrą równowagę na dojeździe. Z błędami na szóstym miejscu - to naprawdę super! - skomentował zadowolony Kamil Stoch.

Polak podkreślał, że czerpał dziś wiele radości ze skoków:

- Belka latała góra - dół, wiatr szalał. Były takie warunki, jak lubimy. To było oczywiste, że belka będzie szła w dół. Przy tym było mnóstwo zabawy, super jest skakać w okolice 140. metra. Myślę, że każdy to lubi - my, zawodnicy, jak i kibice. W takich warunkach mogło się skończyć różnie, a było dobrze, równo i fair - dodał. - Z tak niskiej belki wszystko idzie na żyletki - wygrywa ten, kto popełnia najmniej błędów - zaznaczył.

Podobnie brzmiał przekaz dnia wygłaszany przez Dawida Kubackiego:

- Skoki wyglądały dużo lepiej niż w ostatnim czasie - były stabilne, na dobrym poziomie; była energia, spoko technika. Wyjadę stąd zadowolony, dwa starty zakończyłem w dziesiątce. Baza jest dobra.

Zawodnik z Szaflar spodziewał się jednak nieco wyższych lokat - zarównona półmetku, jak i na koniec konkursu:

- Zdziwiłem się, gdy po pierwszym skoku wyskoczyła mi ósemka. Skok był bardzo dobry, trochę niefajnie policzyło mi z wiatrem. W drugiej serii próba była bardzo podobna, z taką samą energią. Nastawiałem się na to, że trochę awansuję - i tak było, ale nieznacznie.

Kubackiemu niewiele brakowało do wyrównania rekordu skoczni:

- Gdy dowiedziałem się, że zabrakło pół metra, to pomyślałem, że Murańka będzie się ze mnie śmiał. Cóż - skok był fajny, lot był fajny, lądowanie również - bardzo pozytywnie.

Teraz przed Polakami trzeci w sezonie start na własnej ziemi. Za tydzień czeka ich ponowna rywalizacja na zakopiańskiej Wielkiej Krokwi.