Wczoraj Halvor Egner Granerud mówił o dużej przewadze nad rywalami, tymczasem dziś w jednym skoku wyrobił sobie przewagę dwa razy większą... Norweg w tym momencie jest nie do pokonania.
Niedzielny konkurs w Willingen należał do trudniejszych z punktu widzenia organizatorów, sędziów, zawodników czy kibiców. Tymczasem Halvor Egner Granerud nic sobie z tego nie robił - stanął na rozbiegu i poleciał znacznie dalej niż rywale...

- Nie miałem dzisiaj tak źle. Mogłem dłużej pozostać w pomieszczeniu na górze, inni musieli długo czekać na zimnie, mieli więc zdecydowanie trudniej. Starałem się czekać z wyjściem na górę tak długo, jak się dało. Gdy przyszła pora na mnie, byłem całkiem rozgrzany. Ciało zadziałało znakomicie, skok był bardzo dobry, wygląda też na to, że miałem szczęście do warunków - skomentował po zawodach.

Jaki jest przepis Graneruda na dobre skoki w takich konkursach?

- Starałem się pozostać spokojny. W takie dni trzeba się wyłączyć i potrafić ponownie się włączyć we właściwym momencie. Prawie zasnąłem, oglądałem kombinację norweską, aby się zrelaksować. Pozostawiałem ciało w pogotowiu, żeby być gotowym, gdy będę miał oddać skok.

Tak jak Norweg zachwycał swoją stabilną formą w grudniu, tak zachwyca i teraz.

- Mam po prostu jasny pomysł na swoje skoki. Robię proste rzeczy i je powtarzam. Jestem w świetnej formie. Wygląda na to, że wróciłem do tego, co było przed świętami - tylko skaczę i bawię się tym.

Dziś lider Pucharu Świata dołożył kolejne sto punktów do swojego dorobku w klasyfikacji generalnej i pewnie kroczy w kierunku najwyższego stopnia podium w Planicy na koniec sezonu. Sam jednak jeszcze nie widzi się w żółtym plastronie pod Letalnicą 28 marca:

- Walka o Puchar Świata jeszcze się nie zakończyła, ale dobrze jest zyskiwać punkty. Już od kwietnia moim celem było zdobycie Kryształowej Kuli. Wtedy nie wydawało się to możliwe, ale po ogromie wykonanej pracy jest to prawdopodobne. Teraz pojadę do Klingenthal i tam będę wykonywać te same zadania - zapowiedział.