Marius Lindvik już kilka razy w tym sezonie pokazywał się z bardzo dobrej strony. Dziś do trzech miejsc na podium dopisał kolejne - i to najwyższe; jednocześnie odniósł swoje trzecie pucharowe zwycięstwo.
Lindvik nieźle skakał na Wielkiej Krokwi już w piątek, a w sobotę był bardzo mocnym ogniwem norweskiej drużyny. Dziś ponownie zanotował progres, odnosząc pierwsze w sezonie i trzecie w karierze zwycięstwo w Pucharze Świata.

- To był dla mnie bardzo dobry konkurs. Przez cały weekend skakałem całkiem dobrze. Bardzo się cieszę, że dziś było mnie stać na zwycięstwo. Oddałem dwa bardzo dobre skoki, zwłaszcza ten drugi - to jeden z moich najlepszych. Jestem zadowolony z tego, co zaprezentowałem.

22-latek nie był dziś jedynym Norwegiem na podium - trzecie miejsce zajął Robert Johansson. Tym samym już po raz czwarty w sezonie w czołowej trójce mieliśmy przynajmniej dwóch reprezentantów Norwegii.

- Uważam, że norweski zespół jest obecnie bardzo silny; każdy jest w stanie skakać na wysokim poziomie. Mam nadzieję, że będziemy kontynuować tę dobrą passę w dalszej części sezonu - dodał Lindvik.

Obok niego na podium stał nie lider Pucharu Świata, Halvor Egner Granerud (patrząc na wcześniejsze występy, to raczej jego byśmy się tam spodziewali), a Robert Johansson. Trzydziestoletni wąsacz zaliczył tym samym dwunaste podium w karierze i trzecie w sezonie.

- To dla nas fantastyczny weekend. Co prawda Halvor miał pewne problemy, ale Marius pokazał wspaniałe skoki. Również moja forma poprawiała się z każdym dniem i cieszę się z mojego dzisiejszego występu.

Mimo wszystko Johanssonowi zabrakło pod Tatrami jednego ważnego elementu..

- Chciałbym znów zobaczyć pełne trybuny w Zakopanem, ale organizatorzy i tak zdołali nam zapewnić bardzo miły czas, nawet bez publiczności - zapewnił.