Polscy skoczkowie przeżyli dziś w Zakopanem prawdziwy rollercoaster. Mimo prowadzenia przez większość konkursu nie zdołali zwyciężyć. Na podium jednak stanęli - a to też przecież sukces...
Nasi reprezentanci oddawali dziś bardzo dobre skoki - aż sześć na osiem prób zakończyło się lądowaniem za 130. metrem. Zdecydowanie najdalej latał obchodzący urodziny Piotr Żyła:

- Dzień jak co dzień w robocie. Konkurs był fajny. Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej roboty, fajnie mi się skakało. Cała drużyna walczyła najlepiej, jak umie. Jędrusowi szczęścia zabrakło, bo powietrze wirowało - gdyby nie to, byłoby zwycięstwo. Jesteśmy na podium, jest fajnie. Drugie miejsce to i tak bajka.

Wywołany przez wiślanina Jędruś to oczywiście Andrzej Stękała, który we wszystkich dotychczasowych skokach w Zakopanem pokazywał się z bardzo dobrej strony - poza tym w drugiej serii dzisiejszej drużynówki. O przyczynach niepowodzenia zawodnika z Dzianisza mówił trener Michal Doležal:

- Skok nie był bezbłędny, ale wiatr kręcił - za bulą dmuchało ze wszystkich stron i myślę, że Andrzej to czuł. To nie jego wina, w takich warunkach szybko się traci trzydzieści punktów. Takie są skoki - tłumaczył Czech.

A co na to sam zainteresowany?

- To na pewno cenna lekcja. Wydaje mi się, że trochę za bardzo poszedłem do przodu, a nie było wiatru pod nartą i trzeba było wypuścić nogi. To przykre - zdaję sobie sprawę, że zepsułem. Biorę to na klatę i będę walczyć dalej. Cieszę się, że wraz z chłopakami stoimy na podium, ale boli mnie, że to z mojej winy zajęliśmy drugie miejsce. Przepraszam za ten skok - coś nie wyszło. Chłopaki na pewno zasłużyli na zwycięstwo - mówił Stękała, co od razu skwitował Kamil Stoch: - Rzeczywiście z winy Andrzeja jest to drugie miejsce, bo gdyby go nie było w drużynie, to pewnie bylibyśmy poza podium. Bardzo nam przykro z tego powodu - zażartował.

Można być przekonanym, że niebawem - pewnie już jutro - znów zobaczymy Stękałę walczącego o najwyższe pozycje:

- Nie będę się załamywać. Wiem, że było trochę zawirowań za progiem, ale też mogłem lepiej skoczyć. Taki jest ten sport. Takie dni też muszą przyjść, bo gdybym ciągle skakał dobrze, to byłoby trochę nudno - ocenił.

Wracając do Stocha - oba skoki były solidne i choć nie należały do najdalszych, to dawały pierwszy i drugi wynik w "jego" grupie.

- Pierwszy skok był super, drugi - bardzo mocno spóźniony i później trudno było cokolwiek uciągnąć. Walczyłem do końca. Uważam, że drugie miejsce jest super - w takich warunkach trzeba było liczyć na szczęście, wynik jest OK - mówił zwycięzca 69. Turnieju Czterech Skoczni. - Pewnie, że wszyscy chcieliby więcej, bo po pierwszej serii było super, ale z drugiej strony przy takich warunkach mogło być gorzej. Wywalczyliśmy drugie miejsce, każdy z nas dał z siebie wszystko. Każdy z nas może sobie coś wyrzucać, ale trzeba się cieszyć z tego, co mamy i iść dalej naprzód.

Jako ostatni z Polaków startował Dawid Kubacki, który nie zdołał dorównać znakomicie spisującemu się dziś Danielowi Huberowi:

- Można było się spodziewać, że będziemy walczyć o zwycięstwo - i do samego końca walczyliśmy. Jestem świadom, że skoki były OK, , lepsze niż wczoraj, ale nie były idealne. Można było skakać dalej i powalczyć o więcej; do perfekcji jednak im brakuje.

Na brak wygranej nie narzekał trener Polaków:

- To był trudny konkurs, zwłaszcza druga seria. Wszyscy oddali bardzo dobre skoki, długo prowadziliśmy, a ostatecznie stanęliśmy na podium - z tego trzeba się cieszyć. Niedosyt jest, bo w normalnych warunkach pewnie skończyłoby się inaczej, ale jest OK. Jestem zadowolony ze skoków - podsumował Michal Doležal.