Od poprzedniego zwycięstwa Halvora Egnera Graneruda w Pucharze Świata minęły już trzy tygodnie - Norweg uznał, że wystarczy i dziś znów stanął na najwyższym stopniu podium. Do świętowania zaprosił kolegę.
Z poprzedniej wygranej w Pucharze Świata Granerud cieszył się jeszcze w zeszłym roku - 20 grudnia - w Engelbergu. Później na najwyższym stopniu podium stawali Karl Geiger, Dawid Kubacki oraz - trzykrotnie - Kamil Stoch. Dziś Norweg powrócił na zwycięską ścieżkę:

- Oczywiście chciałem wygrać - tak jak zawsze. Ostatnio, po pięciu zwycięstwach z rzędu, kolejnych pięciu konkursów nie wygrałem. Wspaniale, że znów mogę stanąć na najwyższym stopniu podium. Ten wynik da mi małego kopa, ale cieszę się, że będę mógł spędzić kilka dni w domu. Nie mogę się doczekać krótkiej przerwy - mówił tuż po konkursie, po czym przeszedł do swoich prób konkursowych: - Zwłaszcza mój pierwszy skok był bardzo dobry; w drugiej serii to już nie był ten poziom, ale na szczęście miałem sporą przewagę po pierwszej serii - wystarczyło.

Dziś Norwegowi warunki atmosferyczne szczególnie nie przeszkadzały - uśredniony pomiar wiatru w trakcie jego skoków wskazywał wartości w okolicach średniej lub nieco lepsze od średniej dla każdej z serii.

- Podczas konkursu panowały trudne warunki. Zawsze dziwnie jest skakać przy dość silnym, tylnym wietrze - narty dają inne sygnały niż zwykle. Trzeba być cierpliwym w fazie lotu; czekać, czekać i czekać, a na końcu zrobić telemark.

Zawody zakończyły się dla niego happy endem:

- Za nami ciężki dzień, ale skocznia i wszystko dookoła było perfekcyjnie przygotowane, więc bawiłem się dobrze. Jestem bardzo szczęśliwy, a najbardziej cieszę się z Daniela - zasłużył na to; przez całą zimę niewiele mu brakowało do świetnego skakania. Myślę, że potrzebował takiego wyniku, żeby na dobre rozpocząć swój sezon. Mam nadzieję, że w przyszłości pokaże więcej takich skoków - chwalił kolegę, który zajął drugie miejsce i po raz pierwszy tej zimy stanął na "pudle".

W czołowej dziesiątce dzisiejszego konkursu znalazło się trzech Norwegów, co przełożyło się na punkty w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W Pucharze Narodów podopieczni Alexandra Stöckla tracą do Polaków już tylko osiemnaście "oczek".