Niemcy już dziewiętnaście lat czekają na wygraną w Turnieju Czterech Skoczni i poczekają przynajmniej kolejny rok. W tym sezonie stosunkowo blisko zwycięstwa był jednak Karl Geiger...
Patrząc na końcową klasyfikację 69. Turnieju Czterech Skoczni można powiedzieć, że Karl Geiger był najbliżej pokonania Kamila Stocha. Ale najbliżej nie znaczy blisko - Niemiec stracił do Polaka aż 48,1 punktu. Mimo wszystko na koniec imprezy może być z siebie zadowolony - wygrał pierwszy konkurs, a po znacznie słabszym występie w Innsbrucku był w stanie powrócić na podium, by w Turnieju zająć drugą lokatę.

- To wspaniałe drugie miejsce. Nie było łatwo skakać, każda skocznia jest wyzwaniem. Innsbruck był szczególnie trudny, lekko mnie wytrącił z rytmu, ale jestem szczęśliwy, że dziś oddawałem dobre skoki i stanąłem na podium. To happy end - komentował Geiger, który nie szczędził słów pochwały w kierunku zwycięzcy Turnieju: - Kamil jest wspaniałym sportowcem i wspaniałym człowiekiem. Bardzo go szanuję. Ciężko pracuje - on nie wygrywa tak po prostu, tylko dąży do tego, żeby tak dobrze skakać. Mogę mu tylko pogratulować, bo był najlepszy.

Pewne powody do radości może mieć inny z Niemców, Severin Freund. Zdobywca Pucharu Świata z 2015 roku co prawda jeszcze nie wrócił do formy sprzed kilku lat, ale coraz częściej melduje się w czołowej trzydziestce poszczególnych konkursów. W Bischofshofen był dwudziesty.

- Początek Turnieju nie był dla mnie zbyt trudny; w Garmisch dobrze mi szło na treninach i w kwalifikacjach, ale już w konkursie startowałem przy niekorzystnym wietrze. Potem trochę czasu zajął mi powrót na właściwe tory - cieszę się, że po ciężkim dniu w Innsbrucku byłem w stanie osiągnąć dobry wynik w Bischofshofen.

Poza drugą serią znalazł się natomiast Markus Eisenbichler, który jeszcze przed ostatnią odsłoną TCS w klasyfikacji generalnej był piąty. W Bischofshofen w pierwszej serii lepszy od niego okazał się Jewgienij Klimow.

- Właściwie to nie czuję się rozczarowany, powinienem śmiać się z samego siebie. W tej chwili brak mi pewności siebie, nie mam ustabilizowanej pozycji dojazdowej, a na progu - zwłaszcza na tak trudnej skoczni - może przytrafić się nieudany skok. Mam za sobą podobne doświadczenia, więc nie wywołuje to już we mnie złości. To, co mnie denerwuje, to fakt, że straciłem cenne punkty Pucharu Świata - powiedział wciąż drugi zawodnik tej klasyfikacji.

O tym, jak poprowadzić swojego zawodnika do wygranej w Turnieju Czterech Skoczni, doskonale wie Stefan Horngacher - sam dwukrotnie dokonał tego z Kamilem Stochem. Jego były podopieczny pokonał aktualnego...

- Oczywiście wierzyłem, że Karla stać na wygraną. Jest mocny psychicznie, a w Bischofshofen skakał bardzo dobrze. Trzeba przyznać, że w Turnieju Czterech Skoczni osiągnął znakomite drugie miejsce. Kamil Stoch w tej formie był nie do pokonania - pochwalił obu szkoleniowiec.

Teraz przed Niemcami kolejne - po Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen - zawody na własnym terenie. W Titisee-Neustadt wystąpią ci sami zawodnicy, co podczas austriackiej części TCS: Karl Geiger, Markus Eisenbichler, Severin Freund, Pius Paschke, Constantin Schmid i Martin Hamann.