Norweski zespół opuszczał Bischofshofen z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony na podium konkursu stanął Marius Lindvik, z drugiej - podium całego Turnieju stracił Halvor Egner Granerud...
Okoliczności startów Mariusa Lindvika podczas 69. Turnieju Czterech Skoczni nie należały do najbardziej typowych. 22-latek stanął na podium w pierwszym i ostatnim konkursie imprezy, podczas gdy te środkowe stracił ze względu na problemy natury stomatologicznej...

- To niesamowite, że mogę tak skakać, podczas gdy trzy-cztery dni wcześniej leżałem w szpitalu. Na Sylwestra przeszedłem operację i musiałem przez parę dni pozostać w szpitalu. Wszystko poszło bardzo dobrze, więc mogłem powrócić do skakania - mówił Norweg, który po przerwie jest tak samo mocny, jak wcześniej. - Nie można stracić formy w ciągu kilku dni, to zostaje w tobie. Trzeba tylko stanąć na starcie, a reszta przychodzi sama.

Kto wie, co mógłby osiągnąć, gdyby nie problemy zdrowotne?

- Trudno powiedzieć. Dobrze zacząłem w Oberstdorfie, a gdybym tak samo skakał w Garmisch i Innsbrucku, liczyłbym się w walce o wygraną. W tym roku nie było mi to dane. Zdrowie jest najważniejsze i to się nie zmieni. Jestem jednak młody i myślę, że mam przed sobą jeszcze kilka okazji.

Wielkim przegranym był natomiast Halvor Egner Granerud. Lider Pucharu Świata, dominator pierwszej części sezonu i były lider TCS ostatecznie znalazł się poza podium całej imprezy, przegrywając z Dawidem Kubackim o 0,4 punktu.

Norweg pewnie stanąłby na "pudle", gdyby nie taktyczna zagrywka ze skróceniem rozbiegu - ta jednak się nie opłaciła, bowiem rekompensaty nie przyznano, ponieważ osiągnięta odległość była mniejsza niż 95% wielkości skoczni (HS).

- Właściwie to nie jestem hazardzistą, ale czasem fajnie jest próbować różnych zagrań. Już raz tej zimy to zadziałało, tym razem niestety nie. Dzień wcześniej rozmawiałem z Halvorem, który powiedział, że chce zaryzykować - tłumaczył Alexander Stöckl. - Wciąż uważam, że to była właściwa decyzja, a Halvor w stu procentach ją popiera. Aby zdobyć więcej punktów niż Kamil w najwyższej formie, potrzeba bardzo dobrego skoku, może kilku punktów rekompensaty oraz słabszego skoku samego Kamila - dlatego spróbowaliśmy niższej belki. Jednak Halvor nie oddał perfekcyjnego skoku. Gdybyśmy nie zaryzykowali, pewnie skończyłby Turniej na podium, ale to już nie robiło mu większej różnicy.

Granerud, który kilka dni wcześniej twierdził, że forma Stocha nie jest stabilna, sam pokazał wczoraj oznaki nieregularności. Sam jednak powtarza, że manewr ze zmianą belki był słuszny:

- Musieliśmy to zrobić, skoro chcieliśmy walczyć o zwycięstwo. Niestety mój skok nie okazał się wystarczająco dobry. Cóż, tak bywa...

Czy 24-latek żałuje, że nie stanął na podium 69. Turnieju Czterech Skoczni?

- Szczerze mówiąc, nie ma to dla mnie znaczenia. Dla mnie liczy się tylko zwycięstwo. Nie widzę żadnej różnicy pomiędzy drugim, trzecim czy czwartym miejscem. Znacznie łatwiej to przełknąć, mając świadomość, że spróbowaliśmy i się nie udało, niż gdybym miał zastanawiać się "co by było, gdyby?" - podsumował.