W pewnym momencie dzisiejszego konkursu wydawało się, że Dawid Kubacki może stracić miejsce na podium Turnieju Czterech Skoczni. Ostatecznie Polak miał sporo szczęścia i minimalnie się wybronił...
Wobec świetnych skoków Karla Geigera w konkursie w Bischofshofen i tego, co Halvor Egner Granerud pokazywał we wcześniejszych zawodach, mogliśmy obawiać się, czy Dawid Kubacki obroni miejsce na podium 69. Turnieju Czterech Skoczni - obaj przed środowym konkursem wiele do Polaka nie tracili, a Kubacki dziś nie zachwycał swoją dyspozycją.

Ostatecznie Niemiec wyprzedził Polaka, ale Norweg również wydawał się nie być sobą i ostatecznie nasz skoczek wyprzedził go o 0,4 punktu. Dzięki temu po raz drugi z rzędu Kubacki stanął na podium Turnieju Czterech Skoczni.

- Jestem trochę zdziwiony, że - choć na cztery konkursy dwa niespecjalnie mi poszły - ląduję w generalce na trzecim miejscu. To pokazuje naszą siłę, że mimo słabszych momentów walczymy o czołowe miejsca.

Po dzisiejszym konkursie Kubacki miał mieszane uczucia:

- Jestem bardzo szczęśliwy - razem z kolegą mogłem cieszyć się z sukcesu i na podium śpiewać "Mazurka Dąbrowskiego". To rewelacyjne uczucie, tego nie da się nigdzie kupić - mówił Polak. - Na pewno będę miał niedosyt co do sportowej strony (tego, co dzisiaj pokazałem); to nie jest to, na co mnie stać. Może to nie był mój dzień, może Kamil coś mi dodał do jedzenia czy picia - żartował.

Kubacki dodał, że to bardzo dobry dzień dla polskich skoków narciarskich. I nie mógł nachwalić się Kamila Stocha:

- Chyba nawet nie pierwszy raz w historii dwóch Polaków stanęło na podium Turnieju Czterech Skoczni - rewelacyjnie. Najważniejsze jest oczywiście pierwsze miejsce; bardzo się cieszę, że Kamil je zdobył. Bardzo na to zasłużył. Dziś było widać, że idzie mu bez wysiłku - takie skoki są najlepsze; to leci niezależnie od warunków - tłumaczył.

Po dziesięciu dniach, w trakcie których działo się wiele, jedna z najważniejszych imprez sezonu wreszcie dobiegła końca:

- Ten okres był szalony. Patrząc całościowo na ten Turniej, to dostarczył więcej emocji niż zeszłoroczny, gdy to ja wyjeżdżałem ze Złotym Orłem. Może niekoniecznie te wszystkie emocje były super, ale sporo się działo. Szkoda tylko, że kibiców nie było, bo to inaczej by smakowało. Mimo wszystko wierzę, że ludzie byli z nami przed telewizorami i wspierali nas w tej walce, wirtualnie dmuchali Kamilowi pod narty i teraz cieszą się z sukcesów całej drużyny.

Kubacki podkreślił, że choć na podium stali tylko on i Stoch, to sukces należy do znacznie większej grupy ludzi:

- Te sukcesy to pochodna pracy naszej i wszystkich ludzi, którzy nas w tym wspierają i pomagają dojść na sportowe szczyty. Sami z siebie raczej byśmy się tak nie wytrenowali - całemu sztabowi ludzi, którzy nam doradzają, należą się podziękowania. To jest klucz do sukcesu.

Niebawem skoczkowie przenoszą się do Titisee-Neustadt. Jakie plany ma Kubacki na najbliższe dni czy tygodnie?

- Moim celem będzie poprawa regularności, bo mam za sobą dwa świetne konkursy i dwa słabsze. Wiem, że jestem w stanie daleko latać. Jestem w dobrej formie, będę walczyć o wysokie lokaty w kolejnych zawodach - zapowiedział na koniec.