W ostatnim czasie szczególne wrażenie na obserwatorach - obok Halvora Egnera Graneruda, Niemcw i Polaków - robi Anze Lanisek. Słoweniec prezentuje stabilną formę, a dziś znów potwierdził wysoką dyspozycję.
Podium zawodów Pucharu Świata nie jest dla Laniska nowością - w minionym sezonie był drugi w Wiśle i trzeci w Ruce, trzecią lokatę zajął też piętnaście dni temu w Engelbergu. Jednak po raz pierwszy przyszło mu stanąć na "pudle" w trakcie Turnieju Czterech Skoczni.

- Ten wynik wiele dla mnie znaczy po tym, jak w Garmisch przegrałem podium przez lądowanie. Tam byłem trochę rozczarowany, więc starałem się stanąć na podium tutaj. Dziś potwierdziłem, że skaczę bardzo dobrze, i nie chcę na tym poprzestać.

Słoweniec plasował się na drugim miejscu już na półmetku rywalizacji i obronił tę lokatę, mimo dość słabego wiatru pod narty.

- Przed drugim skokiem wiedziałem, że warunki są trudne. Po wyjściu z progu czułem, że coś jest nie tak. Moja próba nie była bezbłędna, ale wystarczyła na podium - ocenił Lanisek. - Mimo wszystko jak dla mnie, to warunki dziś były całkiem OK, bo w Innsbrucku zawsze może się wiele zdarzyć.

Po konkursie w Innsbrucku Słoweniec z dobrymi odczuciami pojedzie w kierunku ostatniej areny Turnieju Czterech Skoczni:

- Jestem zadowolony z mojego występu, a skocznię w Bischofshofen bardzo lubię i mam nadzieję, że tam znów będę w stanie wskoczyć na najwyższy poziom.

Pod wrażeniem podopiecznego jest Robert Hrgota:

- Anze oddał dwa bardzo dobre skoki, udźwignął presję, pokonał trudne warunki w finale i zrobił, co do niego należało. Mam nadzieję, że to doda nam sił w przyszłości - zarówno w kontekście Bischofshofen, jak i reszty sezonu - podsumował trener Słoweńców.