Halvor Egner Granerud jeszcze nigdy nie stanął na innym stopniu podium zawów Pucharu Świata niż pierwsze. Tę tradycję podtrzymał i w niedzielę w Engelbergu...
Na półmetku dzisiejszej rywalizacji Norweg zajmował dopiero trzecie miejsce - mimo najdalszego skoku pierwszej rundy i całego konkursu. Strata do prowadzącego Piotra Żyły nie była jednak duża. Lider Pucharu Świata w kontekście tego skoku nawiązał jednak do innego z Polaków:

- Mój skok w pierwszej serii był bardzo, bardzo dobry. Gdybym był Kamilem Stochem, prawdopodobnie wykonałbym świetny telemark - ale niestety, nie jestem nim... - mówił z podziwem o Stochu, który rzeczywiście za swoją próbę otrzymał bardzo wysokie noty za styl.

W finale Granerud zdołał objąć prowadzenie po swoim skoku, gwarantując sobie miejsce na podium. A skoro tak się stało, to musiał to być najwyższy stopień - Norweg przyzwyczaił nas bowiem do tego, że jeśli plasuje się w czołowej trójce, to zawsze wygrywa.

- Brakuje mi słów, żeby opisać moją stabilność - każdy mój skok jest dobry. To nie jest tak, że w konkursach oddaję nadzwyczajne skoki - ja po prostu skaczę swoje, a normalne skoki są niesamowicie dobre. Może moim sekretem jest to, że staram się nie kombinować?

Zwycięstwo w Engelbergu przyniosło Granerudowi jeszcze jedno osiągnięcie:

- To niewiarygodne, że jestem pierwszym Norwegiem, który zdołał wygrać pięć konkursów Pucharu Świata z rzędu - powiedział dziewiąty zawodnik w historii, który zaliczył przynajmniej taką serię. Dłuższą (sześć wygranych) mieli tylko Janne Ahonen, Matti Hautamäki, Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer i Ryoyu Kobayashi.

Teraz kibice kierują swój wzrok ku rozpoczynającemu się już za kilka dni Turniejowi Czterech Skoczni. Lider Pucharu Świata również:

- Podczas Turnieju Czterech Skoczni dam z siebie wszystko, będę starał się utrudnić zadanie rywalom. Zobaczymy. Na pewno czeka nas ciekawa przerwa świąteczna, bo pewnie już jutro zacznę myśleć o Oberstdorfie - zakończył najrówniejszy zawodnik tego sezonu.