Czy tydzień temu można było spodziewać się, że to Karl Geiger zostanie w Planicy mistrzem świata w lotach? Z pewnością nie. Nie myślał o tym również sam Niemiec, który do tej pory nie może w to uwierzyć...
Cztery bardzo dobre skoki dały Karlowi Geigerowi tytuł mistrza świata w lotach, mimo że Niemiec nie był faworytem zawodów - eksperci obstawiali raczej wygraną Halvora Egnera Graneruda czy Markusa Eisenbichlera...

- To niesamowity dzień, właściwie nie wiem, co powiedzieć. Wcześniej nie spodziewałem się, że wygram, a oddałem cztery bardzo dobre skoki. Trzy dni temu nie powiedziałbym, że mogę zostać mistrzem świata, chyba że miałbym dużo szczęścia. Jednak po tym, jak wczoraj oddawałem bardzo dobre skoki, stwierdziłem, że to możliwe.

Mimo że Geiger prowadził po pierwszym dniu rywalizacji, to dzisiejsze notowania bukmacherów i tak większe szanse dawały rywalom. Oczekiwania wobec Niemca były wielkie, ale on się nie stresował:

- To ja nakładałem presję na innych od samego początku. Po pierwszym skoku czułem się znakomicie - był naprawdę dobry. Jednak wciąż pozostawałem skupiony, bo wiedziałem, że muszę skoczyć jeszcze raz. W drugiej rundzie w pierwszej fazie trochę "wisiałem", ale później zobaczyłem, że lecę w kierunku zielonej linii. Przeskoczyłem ją, ale do końca nie byłem pewien...

W ostatniej rundzie konkursowej Granerud postawił poprzeczkę bardzo wysoko...

- Nie wiedziałem dokładnie, jak daleko poleciał Granerud, ale słyszałem ludzi, którzy się cieszyli i wiedziałem, że było daleko. Powiedziałem sobie, że muszę zaatakować - nie miałem nic do stracenia, mogłem tylko wygrać - więc to zrobiłem.

Dotychczas Niemiec tylko pięć razy kończył zawody na obiektach mamucich w czołowej dziesiątce, a jego najlepsza lokata w lotach to czwarte miejsce w Bad Mitterndorf w ubiegłym sezonie. Wcześniej był kojarzony bardziej ze skoczniami normalnymi. Dziś zaprzeczył takiemu szufladkowaniu.

- Rok temu nie lataliśmy w Vikersund i Planicy, ale na Kulm było całkiem dobrze. Miałem pecha do warunków, ale skoki były w porządku. Wiedziałem więc, że potrafię latać. Byłem pewny siebie. Ale zwycięstwo jest niesamowite!

Jutro Geiger może zdobyć kolejne złoto - tym razem wraz z kolegami z drużyny. Niemcy dysponują mocną ekipą, ale mistrz świata nie jest niczego pewien:

- Nasz zespół jest bardzo silny, ale inne także. Będziemy musieli walczyć - zapowiedział.