Słoweńcy skoczkowie pierwszy dzień mistrzostw świata w Planicy zakończyli na dalekich lokatach. Po konkursie swoje niezadowolenie wyraził Timi Zajc, który żąda konsekwencji dla sztabu szkoleniowego...
Anze Lanisek siedemnasty, Bor Pavlovcic dwudziesty, Domen Prevc i Timi Zajc w trzeciej dziesiątce... Nie tak Słoweńcy wyobrażali sobie indywidualny konkurs mistrzostw świata u siebie w domu.

- Anze pokazał lot, z którego możemy być zadowoleni - nie spisał się tak dobrze, jak w serii próbnej, ale ten występ dobrze wróży przed drugą częścią rywalizacji - komentował po zawodach trener Gorazd Bertoncelj. - Bor dwa razy startował w trudnych warunkach, ale też jego skoki nie należały do najlepszych. Timi i Domen w obu seriach popełniali duże błędy przy odbiciu. Dziś będziemy pocieszać zawodników, jutro dokonamy analizy i spróbujemy coś poprawić - zapowiedział szkoleniowiec.

Słowa wsparcia najwyraźniej nie trafiły do Timiego Zajca, który po pierwszym dniu rywalizacji w stanowczy sposób podzielił się swoimi refleksjami:

- Dziś wszystko się posypało. Całe lato trenowałem, aby nie odlecieć. Myślę, że trenerzy powinni ponieść konsekwencje - ocenił dwudziestolatek. - Niestety trzeba pracować tak, jak każą, inaczej zostanie się wykluczonym z kadry narodowej. Dlateo chcę, aby główny trener poniósł odpowiedzialność za nieudane występy wszystkich naszych zawodników.

Słoweniec, dla którego pierwszy sezon za czasów prowadzenia kadry przez Bertoncejla (2018/2019) był najbardziej udanym w karierze, na koniec wiadomości opublikowanej w portalu Instagram pożegnał się:

- Mogę tylko serdecznie podziękować, do widzenia! - zakończył, dając do zrozumienia, że jutro na Letalnicy go nie zobaczymy.

Obecnie Słoweńcy zajmują szóste miejsce w Pucharze Narodów. W indywidualnej klasyfikacji Pucharu Świata dziesiąty jest Anze Lanisek, jedenasty - Bor Pavlovcic, w trzeciej dziesiątce plasują się Ziga Jelar i Timi Zajc, w czwartej - Peter Prevc, w piątej - Anze Semenic, a w szóstej - Tilen Bartol.