Aż 3242 dni musiał Aleksander Zniszczoł czekać, by po raz drugi w karierze zameldować się w czołowej dziesiątce zawodów Pucharu Świata. Dziś Polak skakał równo i w Niżnym Tagile poprawił swój najlepszy wynik.
Gdy 20 stycznia 2012 roku Aleksander Zniszczoł zajmował dziewiąte miejsce podczas zawodów Pucharu Świata w Zakopanem, Kamil Stoch wygrywał swój czwarty konkurs tego cyklu, a w czołowej trzydziestce plasowali się także m.in. Janne Happonen, Anssi Koivuranta, Rune Velta, Wolfgang Loitzl, Jakub Janda czy Stephan Hocke. Później Polak wielokrotnie punktował, jednak najczęściej były to lokaty w trzeciej dziesiątce.

Po kilku trudnych sezonach wiślanin odnalazł jednak wysoką dyspozycję, a w trakcie trwającego weekendu ze skokami w Niżnym Tagile prezentuje równą formę i solidne próby. To poprowadziło go dziś do osiągnięcia najlepszego w karierze wyniku w Pucharze Świata.

W pierwszej serii Zniszczoł długo prowadził, a na półmetku był nawet czwarty. Ostatecznie nieco spadł w klasyfikacji, ale i tak jest z siebie zadowolony - chociaż rezerwy są:

- Dało się zrobić więcej, choć nie uważam, że ten skok był zły. Mogłem trochę inaczej zachować się nad bulą, ale w powietrzu było OK. Skoki różniły się tym, co było nad bulą - w drugiej serii był silny wiatr z tyłu skoczni. Trzeba było przez to przelecieć i dostać się do dobrego wiatru w drugiej fazie. W tym skoku dało się polecieć dalej, ale myślę, że to była dobra próba - ocenił.

Jak się okazuje, przed finałem nie obyło się bez nerwów spowodowanych przez problemy sprzętowe:

- Wyjeżdżam do góry, patrzę - coś nie gra: w kroku mam dziurę taką, że szkoda gadać, pięść bym włożył. Szybka informacja, żeby wysłali mi drugi kombinezon - zdążył dojechać na czas, szybko się ubrałem. Z jednej strony może i dobrze, odjęło mi stresu myślenia o skoku i miejscu; z drugiej strony był stres, czy zdążę. Wszystko poszło sprawnie i skoczyłem w innym kombinezonie - tłumaczył Polak.

Swojego podopiecznego chwalił Maciej Maciusiak:

- Bardzo solidny konkurs w wykonaniu Olka. Szkoda tej drugiej serii, w tych warunkach czasami było bardzo niebezpiecznie, bo wiatr kręcił na buli. Olek powalczył do samego końca, brawa dla niego! - skomentował postawę Zniszczoła trener. - Wszystkie jego próby od pierwszego skoku były powtarzalne, bez kombinowania, skakał swoje.

Szkoleniowiec jest przekonany o słusznym podejściu do organizacji szkolenia, jakie w tym sezonie zastosowano w Polskim Związku Narciarskim. Jego zdaniem właśnie to pomogło Zniszczołowi powrócić do wysokiej dyspozycji:

- Olek jest bardzo solidnym zawodnikiem, który zawsze daje z siebie 100% - nie zawsze to wychodziło, bo czasem chciał dać z siebie więcej. Wszyscy pracowaliśmy, żeby każdego pociągnąć do góry sprzętowo i mentalnie; wszyscy mają takie same warunki do treningów i myślę, że to przyniosło dobry efekt.

Maciusiak nie zapomina również o pozostałych naszych reprezentantach, których punktowało dziś czterech, a kolejnemu do trzydziestki niewiele zabrakło:

- Dzisiaj inni zawodnicy też oddali dobre skoki. Możemy być zadowoleni. Ten konkurs pokazał, że każdego stać na punkty.