Chwile grozy przeżył Daniel Andre Tande i jego kibice po upadku Norwega w pierwszej serii konkursu w Ruce. Na szczęście najwyraźniej udało się uniknąć poważniejszych urazów.
Aktualny mistrz świata w lotach jeszcze w serii próbnej spisał się świetnie, lecąc na odległość 135 metrów. W pierwszej rundzie konkursowej nie było już tak dobrze - Norweg uzyskał tylko 106,5 metra, a na dodatek upadł przy lądowaniu.

Początkowo próbował wstać o własnych siłach, jednak nie był w stanie - ostatecznie wybieg skoczni opuścił na noszach, prosto do karetki. Te obrazki, pokazywane przez kamery telewizyjne, nie wróżyły dobrze - pojawiły się obawy, że odnowił się uraz więzadeł.

Na szczęście z Finlandii docierają pierwsze pozytywne wiadomości - lekarze są przekonani, że Norwegowi udało się uniknąć poważnych obrażeń. Skoczek jest w stanie samodzielnie wstać, a jego kolano jest stabilne - prawdopodobnie skończy się na potłuczeniach, choć oczywiście diagnostyka będzie kontynuowana.

Prawdopodobnie Tande ponownie pojawi się na skoczni już w jutrzejszym konkursie.