Andreas Wellinger, który cały miniony sezon stracił z powodu kontuzji więzadła, musi jeszcze poczekać z powrotem na skocznię - tym razem ze względu na uraz obojczyka...
Mistrz olimpijski z Soczi i Pjongczangu w czerwcu doznał kontuzji kolana - na skutek upadku podczas treningu doszło do uszkodzenia m.in. więzadła krzyżowego przedniego, co wymagało operacji. Wellinger rozpoczął rehabilitację w sierpniu, pozostając bardzo aktywnym - jeździł na rowerze, uprawiał narciarstwo biegowe, ćwiczył na siłowni, pojawiał się też na zawodach Turnieju Czterech Skoczni czy Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim.

Przed zaplanowanym na kwiecień powrotem na skocznię Niemiec udał się na wakacje do Australii, gdzie zastała go pandemia COVID-19, która zresztą utrudniła mu powrót do Europy. Urlop miał jeszcze jeden nieplanowany skutek - w trakcie uprawiania surfingu Wellinger upadł i złamał obojczyk. Operację przeszedł jeszcze przed przylotem do Niemiec.

Szczęście w nieszczęściu dla 24-latka polega na tym, że uraz obojczyka nie wymaga aż tak długiego pauzowania, jak kontuzja więzadeł w kolanie - plan przygotowań do przyszłego sezonu z pewnością ulegnie zmianie, ale start w zimowych zawodach nie jest zagrożony (oczywiście pod warunkiem dojścia do odpowiedniej formy).