Wygrana Kamila Stocha w Raw Air przyszła dość niespodziewanie - po przedwczesnym odwołaniu pozostałych konkursów. Jaki był ten sezon dla naszego mistrza?
Z jednej strony radość z sukcesu, z drugiej - niecodzienne okoliczności wygranej. Kamil Stoch ma mieszane uczucia co do zakończenia turnieju Raw Air:

- Dziwne zakończenie, dziwna sytuacja. Nie wiadomo, czy się cieszyć, czy być zmartwionym, o czym myśleć, w jaki sposób do tego podejść. Wiadomo, że każde zwycięstwo cieszy, ale dziś zupełnie inaczej do tego podchodzę. Człowiek chciałby nawet świętować ten sukces. Oczywiście, że to zdobyłem, ale inaczej odbiera się taką nagrodę po ostatnim skoku, gdy widzi się wyniki, a inaczej, gdy dowiadujemy się, że impreza została odwołana z przyczyn pozasportowych.

Choć Polak w tym roku nie walczył o wygraną w Pucharze Świata, sukcesów nie brakowało:

- Sezon był dla mnie bardzo udany pod wieloma względami, to jeden z najlepszych w mojej karierze. Najważniejsze dla mnie jest to, że utrzymałem wysoką formę przez całą zimę, nie miałem praktycznie żadnej wpadki. To był chyba mój pierwszy sezon, kiedy punktowałem w każdym konkursie - a to było dla mnie dużym wyzwaniem. Forma była równa, stabilna - może bez błysku, bo nie walczyłem o zwycięstwo w całym Pucharze Świata czy Turnieju Czterech Skoczni, ale walczyłem o wygraną w turnieju Raw Air. Piąte miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ to bardzo duży sukces.

Stoch trzy razy wygrał indywidualne konkursy Pucharu Świata, ponadto raz stanął na najwyższym stopniu podium wraz z kolegami:

- Było kilka zwycięstw, w tym jedno bardzo ważne w Zakopanem, które pokazało mi, że w dalszym ciągu jestem na wysokim poziomie; Engelberg to też był taki przełom; końcowe zwycięstwo - choć w trudnych okolicznościach - też daje mi poczucie satysfakcji i dumy z tego, jakie efekty przyniosła moja praca. Na ten drugi skok w Lillehammer długo czekałem, na pewno był jednym z najlepszych w tym sezonie.

Wiele osób liczyło, że w tym sezonie Stoch zdobędzie to, czego mu brakuje w CV - mistrzostwo świata w lotach. Tym razem znowu nic z tego:

- Chciałem być w super dyspozycji na koniec sezonu - na mistrzostwa świata w lotach i turniej Raw Air, który traktuję bardzo poważnie; on nie jest może aż tak doceniany, jak Turniej Czterech Skoczni, ale jest jedną z najlepszych imprez w tej dyscyplinie. Trudno sobie zaplanować szczegółowo, jak sezon się potoczy. Było dużo szukania, ambicji, które chciałem spełnić, a w danym momencie nie mogłem. W tym wszystkim odnalazłem się na sam koniec i mogłem sezon zakończyć bardzo pozytywnym akcentem.

Trzykrotny mistrz olimpijski nie szczędził ciepłych słów pod adresem Michala Doležala:

- Pracę trenera muszą ocenić dziennikarze i kibice. Dla mnie najważniejsza jest komunikacja oraz wskazówki trenera i to, czy te wskazówki dają później wymierne efekty w postaci dobrych skoków - tak istotnie było, co było widać po moich reakcjach. Cały czas mam poczucie, że się rozwijam i mogę zrobić coś jeszcze więcej.

Teraz Stocha zapewne czeka kwarantanna domowa - środek zapobiegawczy przeciwko rozprzestrzenianiu się koronawirusa. A co później?

- W tej chwili na pewno nie będę poruszał tematu zakończenia kariery - w dalszym ciągu jestem skoczkiem narciarskim. Nie wiem, co będzie dalej, na ile zostaniemy uziemieni, co wydarzy się w najbliższych tygodniach, miesiącach. Pożyjemy, zobaczymy - zapowiedział.