Dziewiętnaste zwycięstwo Stefana Krafta w Pucharze Świata było jednocześnie dopiero jego pierwszym triumfem we własnym kraju. Zasłużonym, choć przewaga Austriaka na rywalami nie była wielka.
Kraft był - obok Ryoyu Kobayashiego i Timiego Zajca - jednym z trzech zawodników, którym dziś nie udało się oddać skoku w drugiej serii konkursowej. Nie pozwolił na to silny wiatr.

- Z pewnością nie było łatwo. Będąc na szczycie skoczni można było stwierdzić, że jest wietrznie, a warunki są trudne. Nie potrafię jednak powiedzieć, czy decyzja o odwołaniu drugiej serii była słuszna, ponieważ czekając na swój skok nie miałem dokładnych informacji na temat warunków - stwierdził Kraft.

Choć Austriak dziś nie zbliżył się do najdalszych skoków konkursu, to dzięki rekompensacie za wiatr i wysokim notom za styl zdołał pokonać Ryoyu Kobayashiego o 0,7 punktu.

- Mój skok był wręcz idealny. Stwierdziłem, że nie mam wyjścia i muszę pójść na całość. To rozwiązanie sprawdziło się znakomicie! - cieszył się.

Austria jest ósmym krajem, w którym Kraft stanął na najwyższym stopniu podium.

- To zwycięstwo jest dla mnie bardzo ważne; to jedna z moich najpiękniejszych wygranych. Lot na Kulm jest czymś wyjątkowym. Z góry widziałem morze flag, miałem też świadomość, że na dole czeka wielu moich przyjaciół i rodzina - mówił po zawodach. - Właśnie dla takich chwil uprawiam skoki narciarskie. Czasem zastanawiam się, dlaczego wybrałem ten sport, ale w tym momencie wszystko funkcjonuje prawidłowo i cieszę się, że jestem członkiem tej drużyny.