Tego lata dyskwalifikacje zdążyły się już posypać na Pucharze Kontynentalnym w Velenju oraz w kwalifikacjach do Letniego Grand Prix w Hinterzarten. Powodem jest najczęściej nowy przepis dotyczący minimalnej wagi skoczków. Już wcześniej proponowano ukrócenie przesadnego odchudzania skoczków przez uzależnienie długości nart od wagi, a nie wzrostu. Nowy przepis jest rozsądniejszą modyfikacją tego pomysłu: na nieco krótszych nartach muszą skakać zawodnicy o wadze, przy której mogą zacząć się pojawiać problemy zdrowotne. Za granicę uznaje się BMI 18,5 (indeks masy ciała: waga w kg podzielona przez wzrost w m do kwadratu), choć taki wyznacznik też ma swoje wady.
Zawodnicy są jednak ważeni po skoku. Być może podejrzewa się, że ci zbyt szczupli mogliby włożyć sobie pod kombinezon ciężarki i wyjąć je przed wjazdem na skocznię? ;) Jeżeli zawodnik znajduje się poniżej granicy BMI 18,5 (20 przy ważeniu w kombinezonie i butach), a skakał na nartach pełnej długości, zostaje zdyskwalifikowany. Specyfiką tego rozwiązania jest oficjalny powód dyskwalifikacji: wcale nie zbyt niska waga, tylko zbyt długie narty.
Oczywiście trudno jest w każdej chwili wiedzieć dokładnie, ile się waży. U każdego waga podlega niewielkim wahaniom choćby w zależności od tego, czy jest się na czczo, czy tuż po posiłku. Skoczkowie o bardzo szczupłej budowie ciała powinni teraz przyzwyczaić się do ważenia przed zawodami i ewentualnego decydowania się na użycie krótszych nart. A może jednak nowa zasada: pączek przed każdym konkursem!? ;)