Choć nie wygrał Turnieju Czterech Skoczni, na pewno był największą sensacją tej imprezy. Marius Lindvik w Niemczech i Austrii potwierdził swój wielki talent, zostając jednym z głównych bohaterów TCS...
Choć w Bischofshofen Lindvikowi nie udało się powtórzyć sukcesów w Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucka, Norweg znów stanął na podium i obronił drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni. Znaczenie sukcesu jest tym większe, że 21-latek debiutował w tej imprezie...

- Jestem zadowolony ze swoich wyników. Gdy rozpoczynał się Turniej, nie spodziewałem się, że mogę tak skakać. Jestem po prostu bardzo, bardzo szczęśliwy - mówił po konkursie w Bischofshofen.

Specyficzna skocznia im. Paula Ausserleitnera sprawiła młodemu zawodnikowi pewne problemy:

- Moje dzisiejsze skoki mogły być lepsze, ale i tak cieszę się, że poprawiłem się w porównaniu z wczorajszymi treningami - przyznał. - Było trochę trudno, bo na rozbiegu nie czuć tego kąta. Potrzebowałem kilku skoków treningowych, by "rozgryźć" tę skocznię.

Przed Bischofshofen szanse Norwega na triumf w TCS oceniano bardzo wysoko. Ostatecznie się nie udało, ale...

- W ogóle nie czuję się rozczarowany. To był dla mnie piękny Turniej. Nie spodziewałem się, że mogę zająć drugie miejsce w klasyfikacji generalnej - zakończył Lindvik, który z pewnością powróci do Niemiec i Austrii, by walczyć o wygraną.