- To niesamowite! Ciężko uwierzyć, że odniosłem dwa zwycięstwa z rzędu. Prawdopodobnie nigdy nie byłem w lepszej dyspozycji! Podczas Turnieju Czterech Skoczni odnalazłem swoją właściwą formę i mam nadzieję, że to utrzymam - mówił rozentuzjazmowany 21-latek.
Dziś przewaga Lindvika nad Dawidem Kubackim nie była imponująca - Norweg zwyciężył o 1,3 punktu. Jak sam przyznaje, zawody nie były łatwe:
- To był trudny konkurs, ale udało mi się dziś wygrać, więc jestem bardzo szczęśliwy.
Po tym, jak sporo punktów stracili Ryoyu Kobayashi i Karl Geiger, przed ostatnim konkursem TCS oczy niemal wszystkich kierują się w stronę Norwega i Polaka. Lindvik, podobnie jak Kubacki, patrzy w inną stronę:
- Staram się nie myśleć o klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni, choć szansa się pojawiła. Skupiam się jednak na tym, co mam do zrobienia - zapowiedział mistrz świata juniorów z 2018 roku. Jak się okazuje, do klasyfikacji jednak zerknął: - Pomiędzy mną a Dawidem Kubackim jest spory dystans, ale jestem gotowy. Będę walczył i zobaczymy, jak to się zakończy - zapowiedział skoczek, który dotychczas nigdy nie startował w Bischofshofen.
W swojego podopiecznego wierzy Alexander Stöckl:
- Pozostały nam dwa skoki w Bischofshofen - tam wszystko może się jeszcze zmienić. Marius musi znów pokazać dwa dobre skoki, jednak najważniejsze dla niego jest to, by cieszył się tym, co właśnie się dzieje.
Jak trener Norwegów ocenia mocne strony dwóch najpoważniejszych kandydatów do zwycięstwa w 68. Turnieju Czterech Skoczni?
- Przewagą Mariusa jest to, że nie zwraca uwagi na nic poza skokiem. Jest skupiony na przygotowaniu się i nie zauważa, co się dzieje dookoła niego - opisał Norwega, podczas gdy o Polaku wypowiedział się następująco: - Dawid Kubacki jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, ma też atut w postaci doskonałej znajomości skoczni w Bischofshofen. Nic jednak jeszcze nie jest pewne - zakończył.