W minionych siedmiu sezonach Peter Prevc zawsze przynajmniej raz stawał na podium zawodów Pucharu Świata. Wczoraj przedłużył tę serię do ośmiu sezonów, zajmując drugie miejsce w Engelbergu.
Po pierwszej serii niedzielnego konkursu w Engelbergu Peter Prevc zajmował drugie miejsce, nieznacznie przegrywając z Robertem Johanssonem. Ostatecznie utrzymał się na tej pozycji, choć zawodnik przed nim zamienił się w Ryoyu Kobayashiego; urosła też strata.

- Biorąc pod uwagę warunki, to nie był łatwy konkurs. Cieszę się, że mimo to udało mi się pozostać skupionym. Oddałem dwa dobre skoki i bardzo się cieszę z drugiej lokaty - mówił zadowolony Prevc.

Co ciekawe, Prevc nie lądował wczoraj szczególnie daleko - ani razu nie przekroczył linii 130. metra, co uczyniło aż dziewięciu zawodników klasyfikowanych za nim. O sukcesie zadecydowały jednak rekompensaty za wiatr.

- Zaprezentowałem bardzo dobre skoki i w sumie jestem zaskoczony, że uplasowałem się tak wysoko z takimi odległościami. Cieszę się, że punkty tym razem zagrały na moją korzyść.

Odkąd Prevc pierwszy raz stanął na podium zawodów Pucharu Świata w marcu 2013 roku, nie ma sezonu, w którym nie uczestniczyłby w dekoracji co najmniej raz. Wczorajsze drugie miejsce jest dla Słoweńca pierwszym wynikiem w TOP3 tej zimy.

- Szczerze mówiąc, po prostu cierpliwie czekałem, aż przyjdą takie rezultaty. W tym sezonie już pokazywałem dobre skoki w treningach czy kwalifikacjach; ponadto w Ruce byłbym trzeci, gdyby nie dyskwalifikacja. Wciąż byłem blisko najlepszych i w końcu nagroda przyszła - zakończył podopieczny Gorazda Bertoncejla.