Polacy opuszczają Klingenthal z podniesionymi głowami, zwycięstwem w konkursie drużynowym i poczuciem dobrze wykonanej pracy - mimo że niedzielne zawody nie były już tak udane...
Najwyżej z naszych reprezentantów - na dziewiątym miejscu - uplasował się dziś Piotr Żyła. Wiślanin mógł być sklasyfikowany kilka lokat wyżej, jednak nieudane lądowanie kosztowało go około sześciu punktów...

- Dzisiaj też pomyślałem, że fajnie wyląduję, ale nie wyszło - stwierdził w swoim stylu po konkursie. - Trudno mi oceniać, co się wydarzyło. Może nie byłem skoncentrowany do samego końca albo za bardzo widziałem tę linię, którą chciałem przeskoczyć, a nie było już z czego. Cieszę się, że nie wylądowałem na nosie, jak w Wiśle. Wylądowałem za bardzo z przodu, lewa narta mi odjechała, a później... nie wiem - dodał.

Polak w Klingenthal oddał kilka naprawdę solidnych skoków i wraca do kraju z dobrymi odczuciami:

- Oceniam ten dzień bardzo pozytywnie - pracowałem od początku prawie do końca (poza tym telemarkiem). Miałem takie założenie, żeby przez cały weekend pracować najlepiej, jak potrafię. Jestem zadowolony, bo to założenie mi się sprawdziło - mówił. - Skoki narciarskie to stan umysłu. Głową jest się w stanie zrobić dużo. Myślę, że praca, którą tu wykonałem, miała miejsce w głowie - to pozwoliło mi fajnie tu poskakać. Oby następne weekendy też były przepracowane tak, jak należy.

Czołową dziesiątkę zamykał drugi z naszych reprezentantów - Kamil Stoch. To dla niego trzeci najlepszy występ w sezonie.

- Starałem się zrobić, co mogłem. Nie było łatwo, bo warunki sprawiały, że praktycznie wszystkie skoki były w to samo miejsce, więc liczył się każdy punkt - ocenił, dostrzegając jednak pozytywny aspekt: - Wydaje mi się, że to był najbardziej sprawiedliwy konkurs tej zimy. Było dość równo, fajnie, że te zawody się odbyły, bo rano mogło się wydawać, że nic z tego nie będzie.

Trzykrotny mistrz olimpijski nie schodzi poniżej pewnego poziomu, ale od Wisły nie potrafi też pewnego poziomu przekroczyć.

- Wciąż czuję, że to nie są takie skoki, które mógłbym oddawać. Wydaje mi się, że jeszcze coś mógłbym zrobić lepiej - mówił w rozmowie dla Eurosportu. W TVP dodawał: - Moje skoki były solidne, jestem zadowolony. Są jeszcze rzeczy, które mogę zrobić lepiej, ale będę sobie spokojnie nad tym pracował.

Za tydzień zawody Pucharu Świata w Engelbergu. Tam Stoch siedem razy stawał na podium, raz wygrał.

- Mam nadzieję, że w Engelbergu w końcu zacznę sezon - bo na razie to tylko takie podskakiwanie.

Mieszane uczucia co do występów Stocha ma trener Michal Doležal:

- Wiemy, na co stać Kamila. Nie jesteśmy zadowoleni z jego wyników, ale cieszymy się z postępów, jakie zrobił. Wiemy, gdzie jest rezerwa - na progu - zaznaczył czeski szkoleniowiec, który chwali za to Żyłę: - Gdyby Piotrek normalnie wylądował, to byłby w kontakcie z najlepszymi i zakończyłby konkurs w okolicach szóstego miejsca. Wszystkie jego skoki były na podobnym poziomie, jesteśmy z nich zadowoleni. Trzeba popracować nad lądowaniem, minimalne rezerwy są. Piotrek jest bardzo blisko ustabilizowania się w czołówce.

Czech zwrócił uwagę również na postawę Klemensa Murańki, którego nazwisko wreszcie pojawiło się w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata:

- Cieszymy się z punktów Klemensa, walczyliśmy o to. Te punkty są bardzo ważne w kontekście kolejnych zawodów, bo bardziej uwierzy w to, co robimy. Jest pozytywnie - zakończył.