Ryoyu Kobayashi z pewnością jest najrówniej skaczącym zawodnikiem w tym sezonie. Do tej pory zawsze mu jednak czegoś brakowało. Dziś potwierdził swoją formę, wygrywając w Klingenthal.
W pięciu rozegranych tej zimy konkursach indywidualnych Japończyk ani razu nie wypadł z czołowej szóstki (co w jego przypadku nie jest jakimś ewenementem - ostatnio w PŚ poza TOP6 uplasował się 3 lutego w Oberstdorfie). Tak równa forma przyniosła wreszcie pierwsze w tym sezonie zwycięstwo, ale też prowadzenie w klasyfikacji generalnej cyklu.

Dziś Japończyk może nie wygrał zdecydowanie (prowadził na półmetku, ale w finale uzyskał dopiero czwarty rezultat), jednak skoki na odległość 136,5 oraz 134 metrów w zupełności wystarczyły, by o trzy punkty pokonać Stefana Krafta.

- Bardzo się cieszę, że udało mi się oddać dwa skoki naprawdę na najlepszym poziomie - mówił lider Pucharu Świata.

Kobayashi dziś po raz pierwszy wystartował w indywidualnym konkursie w Klingenthal; wcześniej jednak znał tę skocznię z zawodów Letniej Grand Prix, kwalifikacji i wczorajszej drużynówki. Teraz przed nim (raczej!) start w Engelbergu, gdzie zwyciężył rok temu, a następnie rywalizacja w Turnieju Czterech Skoczni...

- Ta wygrana nałoży na mnie trochę presji, ale nie myślę o wynikach - muszę dalej skupiać się na oddawaniu dobrych skoków - przypomniał swoją prostą receptę na sukces.

Czy Japończyk będzie w stanie powtórzyć zwycięstwo w niemiecko-austriackiej imprezie? O tym przekonamy się za kilka tygodni...