Od początku sezonu polscy skoczkowie powtarzali, że są w dobrej formie, a zwycięstwa wkrótce przyjdą. Mieli rację - jak podkreślają, dzisiejsza wygrana w Klingenthal potwierdza, że są na właściwej drodze.
Konkurs dla Polaków otworzył dziś Piotr Żyła. Wiślanin zrobił to w niesamowitym stylu - skok na odległość 145 metrów był najdalszym w całych zawodach, na dodatek ta próba została wysoko oceniona przez sędziów.

- Pomyślałem: lecę tak fajnie, może telemarkiem wyląduję - wspominał swój lot Żyła. - Nie pamiętam, czy wiało, czy nie - byłem skoncentrowany na sobie i nie docierało do mnie nic więcej - dodał.

Żyła nie miał wiele do powiedzenia na temat swoich odczuć po triumfie:

- Fajnie jest wygrać zawody Pucharu Świata z kolegami. Każdy z nas zrobił dobrą pracę, dzięki której zwycięstwo smakuje bardzo fajnie.

Polacy objęli prowadzenie w konkursie w drugiej kolejce, w której reprezentował nas Jakub Wolny. U najmłodszego z naszych zawodników trudno było dostrzec pokonkursową euforię.

- Oddawaliśmy dziś normalne skoki, no i jest fajny wynik - przyznał skromnie. - Czuję się bardzo dobrze. Jestem zadowolony z moich skoków, bo wykonałem to, co sobie założyłem.

Wolny nie wątpił w dyspozycję swoją i kolegów, ale nie ukrywa, że dzisiejszy wynik doda im pewności siebie.

- To był dla nas bardzo dobry konkurs. Trzeba iść za ciosem. Na pewno jesteśmy w bardzo dobrej formie, jednak te dotychczasowe konkursy były... różne. Dzisiejszy też nie był równy, ale wszyscy spisaliśmy się na tyle dobrze, że wygraliśmy. Wiatr kręcił, ale zdążyliśmy do tego przywyknąć. Liczą się jednak skoki, a dziś każdy z nas spisał się bardzo dobrze - zaznaczył. - Na pewno to zwycięstwo doda nam skrzydeł.

Najsłabsze odległości wśród Polaków notował dziś Kamil Stoch, jednak i on jest przekonany, że wszystko jest w porządku:

- Oddałem solidne dwa skoki, bez szaleństwa, ale myślę, że poziom jest w porządku - stwierdził trzykrotny mistrz olimpijski. - Czuję, że moje skoki są naprawdę dobre. Nie chcę mówić, ile brakuje, bo może nic nie brakować. Wiem jednak, że muszę pracować nad całością - i to staram się robić. Mam nadzieję, że tej zimy będę w stanie zaprezentować moje najlepsze skoki.

Najwybitniejszy z naszych skoczków w kontekście wygranej podkreśla trzy rzeczy: pracę skoczków, pracę sztabu szkoleniowego i szczęście do warunków:

- Wydaje mi się, że każdy dziś zrobił to, co umiał, najlepiej jak potrafił. Warunki były dziś dość trudne, wiatr kręcił i z pewnością trzeba było mieć trochę farta. Przy uśmiechniętym do nas szczęściu wszystko dobrze się ułożyło - ocenił. - To wynik pracy naszej i - przede wszystkim - sztabu szkoleniowego, bo oni harują dzień i noc. Trzeba im za to podziękować.

Dawidowi Kubackiemu, jako ostatniemu w drużynie, przysługiwało prawo do postawienia przysłowiowej kropki nad "i".

- To była przyjemność skakać tu dzisiaj, zwłaszcza z takimi skokami jak moje - w stosunku do wczorajszych zrobiłem postęp o dwa kroki. Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa, cała drużyna była mocna, walczyliśmy do samego końca. To dzień, który przyniósł mi uśmiech na twarzy.

Mistrz świata w Seefeld podkreśla, że ani na chwilę nie zwątpił w siłę polskiej ekipy:

- Myślę, że nigdy nie zeszliśmy z właściwej ścieżki, co najwyżej brakowało nam szczęścia. Wciąż jednak byliśmy skupieni na tym, co mieliśmy do zrobienia. To była tylko kwestia czasu, kiedy znów będziemy mocni. Taki konkurs wniesie sporo spokoju, bo pokazał, że to, co robimy, jest prawidłowe. W początkowych konkursach mieliśmy różne perypetie, ale dziś pokazaliśmy sobie i kibicom, że jesteśmy na dobrym torze.

W indywidualnej klasyfikacji dzisiejszego konkursu Kubacki zajął drugie miejsce, może więc i "niedziela będzie dla nas"?

- Jutro znów będę robił, na co mnie stać; będę walczył o najwyższe lokaty i zobaczymy, co to przyniesie - zapewnił.