Kilka dni temu w amerykańskim Park City bez fanfar i wielkiej sensacji doszło do historycznego wydarzenia. Po raz pierwszy bowiem skaczące na nartach dziewczęta wystartowały w zawodach z pełnym błogosławieństwem Międzynarodowej Federacji Narciarskiej a najlepsze dostały nawet za to pieniądze. Powołanie do życia cyklu kobiecych zawodów o nazwie Ladies Continental Cup Jumping (LCOCJ) stało się może nie spektakularnym, ale na pewno ważnym krokiem w kierunku profesjonalizacji skoków kobiet.
Mimo że można narzekać na powolność zmian w tej dziedzinie, skoki kobiet w ciągu ostatnich lat przeszły szybką ewolucję i w dużym stopniu ucywilizowały się. Jeszcze siedem-dziesięć lat temu kobieta na skoczni pojawiała się co najwyżej w liczbie pojedynczej, cichaczem wypchnięta na przedskoczka przez życzliwe jury i organizatorów. Potem doszło do mniej lub bardziej legalnych konkursów, wymuszonych nieraz w ostatniej chwili przez zdesperowanych rodziców zawodniczek. Sześć lat temu powstał wreszcie turniej, który z dużą dozą fantazji możnaby nazwać kobiecym Turniejem Czterech Skoczni. FIS Ladies Grand Tournee (później Grand Prix) miało wprawdzie w nazwie "FIS" ale jedyne, co z niej wynikało to pewne poczucie powagi przedsięwzięcia. Następnie utworzono coś na kształt półoficjalnego Pucharu Kontynentalnego, pojawiały się klasyfikacje, pomiary kombinezonów i pierwsze dyskwalifikacje. Powstała międzynarodowa grupa zawodniczek, wielka rodzina, która pojawiała się na tych półamatorskich konkursach.

Rok 2004 był rokiem przełomowym dla kobiecych skoków. Sytuacja była niezwykle zaogniona od momentu, gdy były szef komisji skoków FIS Torbjoern Yggeseth zabronił kilku zawodniczkom z najwyższej półki startu na skoczni mamuciej w Vikersund. Najlepsza z Norweżek Anette Sagen postarała się, by sprawa została odpowiednio nagłośniona i od razu stała się jedną z najpopularniejszych osób w kraju. Dziewczyny ostatecznie wygrały i wystartowały w Vikersundzie - ale pozostał niesmak, bo kazano im skakać z tej samej belki, co mężczyznom. Cała afera pokazała jednak, że nie można dłużej lekceważyć faktu istnienia sportowej ambicji u kobiet.

Dlatego podczas dorocznej konferencji FIS, która na przełomie maja i czerwca bieżącego roku odbyła się w Miami, postanowiono powołać oficjalną serię konkursów dla kobiet - Puchar Kontynentalny. Na potrzeby LCOC ułożono odrębny regulamin. Pod koniec czerwca na specjalnym posiedzeniu w Villach przyjęto terminarz zawodów. W tej kwestii niewiele się zmieniło - dziewczęta będą rywalizować w tradycyjnych miejscach. Pierwszym przystankiem były dwa letnie konkursy w Park City w USA. Następne zawody odbędą się dopiero w lutym i obejmą turniej Ladies Grand Prix. W marcu dziewczęta rywalizować będą przy okazji męskich konkursów COC w Vikersundzie, a sezon zakończą w Oslo, gdzie równocześnie będzie się odbywał Puchar Świata w skokach i kombinacji norweskiej. W następnym sezonie planuje się rozszerzenie kalendarza COC o konkursy we Włoszech i Słowenii, które miałyby się odbywać jeszcze pod koniec roku kalendarzowego. Konkursów jest na razie niewiele, co wynika ze względów praktycznych. Wiele zawodniczek jest jeszcze w wieku szkolnym, a i te starsze nie mają możliwości utrzymać się ze skoków narciarskich, zatem bardzo częste starty byłyby dla nich niemożliwe.

Limit startowy na LCOC wynosi dziesięć zawodniczek z każdej federacji, przy czym gospodarze mają prawo dwa razy do roku wystawić dodatkową grupę narodową w liczbie dziesięciu skoczek. Jednocześnie FIS zastrzega, że by konkurs LCOC był ważny, muszą w nim wystartować reprezentantki co najmniej pięciu krajów. Zwyciężczyni klasyfikacji generalnej LCOC zostanie wyłoniona dzięki identycznemu systemowi punktów jak w męskich zawodach (1. miejsce - 100 punktów, 30. miejsce - 1 punkt). Do tej samej klasyfikacji wliczone zostaną konkursy letnie i zimowe.

Taki sam jak u mężczyzn jest również sposób rozgrywania konkursów - do drugiej serii skoków przejdzie tylko 30 zawodniczek. Dla najlepszych sześciu przewidziano nagrody pieniężne - 1500 franków szwajcarskich do podziału. Wciąż nie ma decyzji co do tego, czy w skokach kobiet będzie obowiązywał wskaźnik BMI. Na razie podczas LCOC w Park City nie przeprowadzono kontroli. BMI raczej na pewno zostanie wprowadzone, trzeba jednak najpierw zadecydować, czy będzie miał on taką samą wartość jak u mężczyzn.

Skokom kobiet brakuje jeszcze wiele do profesjonalizmu i takiego poziomu, jaki reprezentują skoki męskie. Dziewczyny mają jednak trudne zadanie, bo ciężko jest walczyć z historią i skostniałymi przekonaniami. Z biegiem lat jednak zawodniczek będzie przybywać, będą rywalizować między sobą, co doprowadzi do wywindowania poziomu w tym sporcie. Być może wytrąci to argumenty z ręki tym, którzy za słaby poziom w skokach kobiet winią indywidualne cechy kobiet jako takich, nie biorąc pod uwagę zupełnie odmiennych perspektyw, jakie posiadają dziewczynki zaczynające treningi w porównaniu z kolegami po fachu. Puchar Kontynentalny kobiet to pierwszy krok w kierunku wyrównania szans - krok rozważny, dostosowany do poziomu, jaki obecnie prezentują panie. Już niebawem skoki kobiet wejdą do programu Mistrzostw Świata Juniorów, a i ich udział w Mistrzostwach Świata i Igrzyskach Olimpijskich zbliża się, choć nie w tak szybkim tempie jak jeszcze niedawno przewidywano. Powolne, acz konsekwentne zmiany są chyba najlepszym wyjściem. Nikogo nie dziwią kobiety uprawiające narciarstwo alpejskie czy biegowe, co więcej nie dziwią ich krótsze dystanse i gorsze wyniki czasowe - czas by kobieta na skoczni też przestała dziwić. Czego życzymy wszystkim zawodniczkom.

Kalendarz LCOC 2004/2005
 zawody letnie
23.07.2004
24.07.2004
  Park City (USA) K-90
  Park City (USA) K-90
 
 zawody zimowe
08.02.2005
12.02.2005
13.02.2005
16.02.2005
19.02.2005
05.03.2005
06.03.2005
12.03.2005
  Schönwald (Niemcy) K-85
  Baiersbronn (Niemcy) K-85
  Baiersbronn (Niemcy) K-85
  Breitenberg (Niemcy) K-75
  Saalfelden (Austria) K-85
  Vikersund (Norwegia) K-90
  Vikersund (Norwegia) K-90
  Oslo (Norwegia) K-115


druż.

zobacz dział Puchar Kontynentalny kobiet >>