To kolejny w tym sezonie konkurs Pucharu Świata, po którym nasi skoczkowie są zadowoleni z wykonanej pracy, ale nie z wyników. Są jednak i tacy, którzy otwarcie przyznają się do popełnianych błędów...
Tym, który najgłośniej mówił o mankamentach swoich skoków, był najwyżej sklasyfikowany z Polaków Kamil Stoch:

- Warunki nie były może wybitnie łatwe i stabilne, ale czułem, że moje dzisiejsze skoki nie były dobre. Popełniałem wiele błędów i to się mściło, zwłaszcza w tych warunkach. W finale zabrakło mi koncentracji, nie przypilnowałem wszystkiego do końca i dlatego narta trochę odjechała - tłumaczył piętnasty zawodnik niedzielnego konkursu. - Brakuje mi dobrej techniki, stabilnej pozycji do końca najazdu i dobrej energii. Nie ustrzegłem się błędów, nie można powiedzieć, że wszystko było idealnie, a los mnie skrzywdził - tak nie było.

Zaledwie jedno miejsce niżej uplasował się Jakub Wolny, który w rozmowach dla TVP i Eurosportu podsumował weekend jednym słowem:

- Dziko - po czym rozwinął swoją wypowiedź: - Dzisiejszy dzień był dla mnie fajny - nie tyle pod względem wyników czy odległości, ale pod względem pracy, którą wykonałem - technicznie moje skoki były całkiem OK. Wiem, z czym wcześniej miałem problem, a po dzisiejszym dniu będę dużo spokojniejszy.

Kolejne oczko niżej - na siedemnastym miejscu - znalazł się Dawid Kubacki:

- Główny element, na jakim powinniśmy się skupiać, to jakość skoków. Ja ze swoich jestem zadowolony. Wynik może tego nie odzwierciedla, ale co zrobić? - stwierdził mistrz świata, dodając jednak: - Wynik też się liczy, bo po to jedziemy na zawody, żeby o niego walczyć. Warunki mamy, jakie mamy - jest dość loteryjnie. Jak się trafi, to jest fajnie; jak się nie trafi, to jest ciężko.

Skoczek z Szaflar jest szczególnie zadowolony z postępów, jakie odnotował w ciągu ostatnich dwóch tygodni:

- Na początku sezonu skoki nie były stabilne. Nad tym pracowałem w Wiśle, Ruce i tutaj. Wydaje mi się, że to przynosi dobry efekt - dziś oba skoki były na dobrym poziomie. Po tym weekendzie będę świadomy solidnej pracy - wczoraj dało to dobre miejsce, dziś trochę gorsze, ale z warunkami się nie wygra.

Do optymizmu nawołuje Maciej Kot - dziś dwudziesty czwarty:

- Są rzeczy, na które nie mamy wpływu i na których nie możemy się koncentrować. Nie wszystko od nas zależy. W sytuacjach, na które nie mamy wpływu, możemy się śmiać albo płakać - lepiej się śmiać. Pozytywne nastawienie nigdy nie zaszkodzi, to zawsze procentuje.

A cóż w tej sytuacji miał rzecz Michal Doležal, który nie ma najłatwiejszego startu w roli trenera polskiej ekipy?

- Nie jesteśmy zadowoleni z wyników, bo stać nas na więcej, co pokazali wczoraj Dawid z Kamilem, a także Piotrek w pierwszej serii. Trzeba myśleć pozytywnie, zabrać stąd tylko pozytywne rzeczy - skoki są OK, ale trudno je ocenić po takich zawodach. Będziemy dalej walczyć, potrzeba nam cierpliwości i wyniki przyjdą. To trudne dla zawodników, bo po takich zawodach nie mają dobrych odczuć - mimo że skoki są OK, choć nie są ustabilizowane w 100%. To możemy zmienić tylko w zawodach - zakończył Czech.