Weekend ze skokami w Wiśle to dla Polaków swego rodzaju rollercoaster. Po nie do końca udanych treningach i kwalifikacjach przyszła świetna pierwsza seria drużynówki, by druga runda znowu była nieco słabsza...
Z jednej strony podium cieszy, z drugiej pozostaje lekki niedosyt, bo na półmetku rywalizacji Polacy prowadzili. Jakie uczucia przeważają?

- Jeśli chodzi o pracę i skoki, to mogę być usatysfakcjonowany - w zawodach zrobiłem wszystko, co mogłem. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że dziś było trochę loterii, ale i tak możemy być zadowoleni, patrząc na to, jak się to poukładało. Skoczyliśmy na tyle, na ile mogliśmy - dało nam to trzecie miejsce, z którego jesteśmy zadowoleni. Nie ma na co narzekać - zaznaczył Kamil Stoch. - Możemy sobie teraz gdybać, co by było, gdybyśmy mieli lepsze warunki. W pierwszej serii wszyscy trafiliśmy OK, każdy zrobił to, co miał zrobić. I było jak było - dodał.

Z optymizmem na świeżo otwartą zimę patrzy Dawid Kubacki:

- To pozytywny akcent. Wierzę, że będziemy się rozpędzali od tego trzeciego miejsca. Jutro kolejny dzień. Będziemy pracowali, by skoki były coraz lepsze. To dopiero początek sezonu, teraz trzeba w niego wejść, a trzecie miejsce jest dobrym startem - przyznał Polak, który indywidualnie był dziś najlepszy ze wszystkich. - Skoki całkiem OK, lepsze jakościowo niż wczoraj - i o to chodziło. Nasze próby dały nam trzecie miejsce - to dobry początek sezonu. Możemy piąć się do góry, Austriacy mogą już tylko gorzej.

Dość skrótowo wrażeniami dzielił się Piotr Żyła - jednak wiślanin zdążył już nas do tego przyzwyczaić:

- Jestem usatysfakcjonowany. Wiadomo - zawsze może być lepiej, ale gorzej też może być. Skoki były OK, na pewno lepsze niż wczoraj - już nie byłem taki "zbetonowany".

Czwarty z Polaków, Jakub Wolny, przyczyn słabszego występu w drugiej serii doszukiwał się w oprawie muzycznej:

- Puszczali nam dziś niefajną piosenkę, mamy jej dość - żartował. - Nie jestem do końca zadowolony ze swoich skoków. Drugi nie był takim, jakich bym chciał, ale też nie był tragiczny. Nie chciało coś lecieć - stwierdził.

Nasi skoczkowie nie zamierzają teraz osiadać na laurach:

- Czuję, że dalszym ciągu robimy progres. Każdy z nas zrobił krok do przodu i wciąż powinniśmy mieć na uwadze potencjał grupy i każdego z nas z osobna - podkreślił Kamil Stoch. - Będę pracował nad tym, żeby skoki były bardzo dobre i żeby dać drużynie jak najwięcej punktów - dodał Kubacki.

Jutro szanse na kolejne podium - tym razem w konkursie indywidualnym.