Choć z zewnątrz transfer Stefana Horngachera z federacji polskiej do niemieckiej wygląda na dużą zmianę (dla trenera, jak i dla niemieckich skoków), to sam szkoleniowiec widzi to inaczej...
Po trzech latach współpracy Horngachera z reprezentacją Polski austriacki szkoleniowiec powrócił do Niemiec, gdzie mieszka:

- Trzy lata temu spełniłem swoje marzenie o zostaniu trenerem głównym. Chciałem zajmować takie stanowisko, bez względu na to, w jakiej reprezentacji by to było. To, że teraz trafiłem do Niemiec, wyszło trochę przypadkiem - Werner zrezygnował, a ja już tam pracowałem. To była dla mnie najlepsza opcja na przyszłość - ocenił trener.

Horngacher podkreśla, że do pracy w Niemczech podchodzi tak samo, jak czynił to w Polsce:

- To będzie dla mnie taki sam sezon jak poprzednie - niezależnie od tego, czy jestem trenerem w Niemczech, czy gdzieś indziej. Pracuję ze sportowcami całe lato i próbuję pomóc im się rozwinąć. Właściwie to nie ma znaczenia, w jakim kraju się pracuje - zapewnił. - Nie czuję się podekscytowany bardziej niż w minionych latach, poziom emocji jest normalny. Staram się po prostu pracować przed startem sezonu.

Mając na uwadze sukcesy, jakie odnosili Niemcy za rządów Wernera Schustera, Horngacherowi ciężko będzie wyrównać sukcesy poprzednika. Austriak uważa jednak, że zadanie mu ułatwił sam Schuster:

- Biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w ostatnich jedenastu latach, to oczywiście duża zmiana dla niemieckich skoków. Werner systematycznie budował strukturę od podstaw do samego szczytu, osiągnął sukces. Miło jest móc przejąć od niego tak dobrze działający system - pochwalił kolegę.

Zawody Letniej Grand Prix nie były dla Niemców zbyt udane. Horngacher zachowuje jednak umiarkowany optymizm, bazując na nieocenianych występach swoich podopiecznych:

- Latem w konkursach nie szło nam zbyt dobrze, jedynie czasem osiągaliśmy dobre rezultaty. W przypadku Markusa Eisenbichlera ani razu nie udało się wszystkiego poskładać w całość, podczas zawodów zawsze zawodził, ale na treningach był dużo lepszy.

Swego rodzaju papierkiem lakmusowym ma być polska inauguracja Pucharu Świata:

- W Wiśle zobaczymy, na co nas stać - czy idziemy do góry, czy będzie nam trudno. Mieliśmy sporo dobrych skoków, ale są też elementy, które nie działają na 100%. Jeśli dobrze rozpoczniemy sezon, to cała zima może być dla nas udana.