Oczywiście, że mam do Pana żal. Nie wiem, czy Pan wyprowadził w pole Tajnera z Małyszem; nie wiem, czy Stocha i resztę chłopaków. Ale mnie na pewno. Myślałem, że 12 miesięcy temu podpisał Pan roczny kontrakt po to, by wymusić na PZN konkretne działania, od których wykonania uzależnia Pan dalszą współpracę.
Tymczasem Pan przedłużył ten kontrakt tylko dlatego, że czekał Pan, aż Schuster zwolni miejsce u Niemców. Potraktował nas Pan przedmiotowo, a teraz Pan opowiada, że czasem trzeba wybrać to, co podpowiada rozum, a nie serce. I akurat o to żadnych pretensji nie mam. Ma Pan do tego prawo. Tylko o to, że Pan w tej sprawie kłamie. I że Pan rok temu uczciwie jej nie postawił, i wtedy, przed podpisaniem kontraktu, nie mówił tego, co teraz. Nie wiem, czy PZN i tak by z Panem tamtej umowy nie podpisał. Jak ich znamy, i tak by pewnie podpisali. Ale przynajmniej byłoby sporo czasu na znalezienie Pana następcy. A nie tylko na gwałtowne wyciąganie go jak królika z rękawa albo, co chyba bardziej odpowiada prawdzie, jak sroce spod ogona.

Żal żalem, ale podziękować Panu faktycznie wypada. Przez te trzy lata pozwolił mi Pan znów uwierzyć w to że, po pierwsze, polski sportowiec, trenowany przez profesjonalistę, nie jest w żadnym razie gorszy od innych. Może być nawet zdecydowanie lepszy. Po drugie w to, że głęboka wiedza trenerska, konsekwencja i zaangażowanie, połączone z talentem sportowców, muszą przynieść efekty - nawet jeśli wcześniej takich sportowców, w zależności od osobnika, sprowadzono lub sprowadzano na manowce. Po trzecie, że Kamil Stoch, gdyby był przez całą karierę prowadzony przez wysokiej klasy fachowca, byłby w tej chwili w swoim fachu kimś jeszcze, być może, wybitniejszym niż Matti Nykänen. Po czwarte, że nawet ze sportowca, który nie jest w swoim fachu wybitny, można wykrzesać tyle pozytywnych rzeczy i tak go ukierunkować, że z brzydkiego kaczątka da się z niego zrobić jeśli nie łabędzia, to przynajmniej kaczora-alfa; w trudniejszych przypadkach beta albo gamma. Po piąte, że aby zwrócić na siebie w tym zawodzie uwagę tłumów i zasłużyć sobie na ich głęboki szacunek, niekoniecznie trzeba robić wokół siebie tyle szumu i wiatru, co Mourinho albo paru jemu podobnych gości.

Oczywiście były też ciemniejsze aspekty Pańskiego w Polsce pobytu. Janek Ziobro, Bartek Kłusek, Krzysiek Biegun, zupełny brak postępów Klimka Murańki i, summa summarum, Olka Zniszczoła, generalnie zapaść szeroko rozumianego zaplecza, tegoroczne problemy Maćka Kota. Można Pana oczywiście tutaj bronić, dowodząc że, przynajmniej w części tych przypadków, nie miał Pan ze sprawą wiele wspólnego. Ale to jednak Pan był głównym trenerem i koordynatorem, Pan nadawał kierunek i Pana, gdyby Pan naciskał i mocno chciał, musiano by posłuchać. Ale widocznie Pan nie chciał. Czyżby właśnie dlatego, że nie wiązał Pan z nami przyszłości?

Te „plamy na nieskazitelnym wizerunku”, jak gdzieś przeczytałem, nie są jednak w stanie przesłonić Pana WIELKICH (powtarzam: WIELKICH) osiągnięć. Przypomnę je teraz wszystkim, bo warto, choć duża część kibiców pewnie wyrecytuje je z pamięci. Po kolei:
  1. Puchar Świata
    Kula dla Stocha w sezonie 2017/2018, drugie miejsce Kamila rok wcześniej i trzecie w tym roku, czwarte miejsce Żyły i piąte Kubackiego w obecnej edycji, również piąta lokata Kota dwa lata temu i dziewiąte miejsce Dawida w tym samym sezonie.

  2. Mistrzostwa świata 2017 i 2019
    Tytuł mistrzowski Kubackiego i wicemistrzowski Stocha w tym roku na normalnej, brązowy medal Żyły na dużej w Lahti, czwarta pozycja Kamila w Lahti na normalnej, piąta Kota w Lahti na normalnej i Kamila w Innsbrucku na dużej, szóste miejsce Maćka w Lahti na dużej, siódme tamże Kamila i dwukrotnie ósma lokata Dawida na obu skoczniach w Lahti. Złoto drużyny w Lahti.

  3. Igrzyska olimpijskie w Pjongczangu
    Złoto Stocha na dużej, czwarte miejsce Kamila na normalnej i piąte Huli na normalnej, dziesiąta lokata Kubackiego na dużej. Brąz drużyny.

  4. Mistrzostwa świata w lotach w Oberstdorfie
    Wicemistrzostwo świata Stocha i dziesiąta pozycja Kubackiego. Brąz drużyny.

  5. Konkursy PŚ od sezonu 2016/2017 do sezonu 2018/2019
    Stoch - 34 podia, w tym 18 pucharowych zwycięstw, 9 miejsc drugich, 7 trzecich
    Kot - 3 podia, w tym 2 zwycięstwa, jedno drugie miejsce
    Kubacki - 9 podiów, w tym jedna konkursowa wygrana, 4 drugie lokaty, 4 trzecie
    Żyła - 9 podiów, w tym 3 drugie pozycje i 6 trzecich
    Łącznie za kadencji Horngachera Polacy stali na pucharowym podium 55 razy, w tym 21 zawodów wygrali, 17 razy byli drudzy, siedemnastokrotnie trzeci.

  6. Turniej Czterech Skoczni
    Dwa zwycięstwa Stocha w sezonach 2016/2017 i 2017/2018 (drugie wyjątkowo spektakularne), drugie miejsce Żyły w sezonie 2016/2017, czwarta pozycja Kota w sezonie 2016/2017 i Kubackiego w tym roku, szósta Dawida rok temu i Kamila w tym sezonie.

  7. Puchar Narodów
    Wygrane w sezonie 2016/2017 i 2018/2019 oraz trzecie miejsce w sezonie 2017/2018.
Nie wspominam o sukcesach w wymysłach kilku ostatnich sezonów typu Raw Air, Willingen Five czy Planica Seven, choć mamy tam na koncie naprawdę spore dokonania, których jednak nie można porównywać z tymi sprzed Pańskiej ery, bo wcześniej ich zwyczajnie nie było.

Dorobek niezwykle imponujący; jak na polskie warunki wręcz niespotykany; bardzo trudny do pobicia kiedykolwiek w przyszłości.

Myślę, że te ostatnie trzy sezony będą przez polskich kibiców wspominane przez długie lata - niczym sukcesy naszych piłkarzy z lat siedemdziesiątych i początku osiemdziesiątych. Pozostanie Pan w Polsce na zawsze symbolem wielkiego i nie mającego końca sukcesu. Wielka szkoda, że nie chciał Pan tego kontynuować i że nie powiedział Pan o tym otwarcie w odpowiednim czasie.

Vielen dank, Herr Horngacher.

Prezentowany felieton wyraża subiektywną opinię autora i nie powinien być traktowany jako oficjalne stanowisko redakcji w poruszanej kwestii. Niektóre fragmenty tekstu mogą być środkami artystycznego wyrazu zastosowanymi przez autora i elementami jego specyficznego stylu.