Ostateczny skład reprezentacji Norwegii na mistrzostwa świata w Seefeld poznamy dopiero jutro, jednak wiemy już, że zabraknie w nim Daniela Andre Tande.
Przypomnijmy: norweski skoczek upadł po dalekim skoku podczas treningu przed zawodami Pucharu Świata w Lahti; później wystąpił jeszcze w kwalifikacjach, ale w konkursach już nie wystąpił z powodu bólu kolana. Przeprowadzone później badania nie wykazały poważniejszych urazów, a sam Norweg twierdził, że chodzi już bez problemu.

Teraz okazuje się jednak, że kolano nie jest w pełni sprawne, a Tande nie może wystartować w rozpoczynających się za kilka dni mistrzostwach świata. Co więcej, najprawdopodobniej nie zobaczymy go w Pucharze Świata już do końca sezonu.

- Nie jest fajnie opuścić mistrzostwa świata, ale z kolanem jest, jak jest. Muszę zaakceptować fakt, że walkę o medale będę tylko oglądać w telewizji. W tym sezonie nie pojawię się już na skoczni, ale wrócę silniejszy i lepszy niż kiedykolwiek - zapowiedział.

Warto dodać, że Tande powracał już do wysokiej formy, której szukał od początku sezonu - wcześniej w przygotowaniach przeszkodziła mu groźna choroba, jaką przeszedł w okresie wiosenno-letnim.

- To bardzo smutne, że Daniela zabraknie na mistrzostwach. Jestem przekonany, że byłby mocnym punktem ekipy. Lekarze jednak zalecają sześciotygodniowy odpoczynek od skoków, musimy więc poradzić sobie bez niego - dodał Alexander Stöckl, który jutro ogłosi ostateczny skład reprezentacji Norwegii na światowy czempionat.