W piątek w Oberstdorfie Timi Zajc sięgnął po swoje pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata, zostając tym samym pierwszym zawodnikiem urodzonym w 2000 roku, który ma na swoim koncie pucharowy triumf. Jednak zgodnie z decyzją trenerów niespełna dziewiętnastoletniego Słoweńca nie zobaczymy w najbliższy weekend w Lahti.
- Przed pierwszym konkursem wiedzieliśmy, że Timi może być bardzo mocny w lotach. W jego debiucie na mamucie nadeszło i pierwsze zwycięstwo, z czego wszyscy się cieszyliśmy. Mogę powiedzieć, że kamień spadł nam z serca, bo to również pierwsze zwycięstwo dla naszego sztabu szkoleniowego. Dla wszystkich był to bardzo ważny krok naprzód - powiedział szkoleniowiec Słoweńców Gorazd Bertoncelj.

Jednocześnie trener kadry zaskoczył wszystkich informacją, że Zajc najbliższy weekend spędzi w Słowenii, a nie w fińskim Lahti, gdzie rozgrywane będą kolejne konkursy Pucharu Świata.

- Po pierwsze on potrzebuje odpoczynku, bo za nim bardzo trudny sezon. Drugim powodem jest to, że będzie odświeżał swoją technikę i kondycję, po trzecie - będzie też testował nowy sprzęt - wyjaśniał Bertoncelj.

Do rywalizacji w Pucharze Świata Zajc wróci w Willingen, które będzie ostatnim przystankiem przed mistrzostwami świata w Seefeld.

W domu zostanie również Domen Prevc. W Lahti zobaczymy zatem Anže Laniška, Žigę Jelara, Jurija Tepeša, Anže Semeniča, Bora Pavlovčiča, Jerneja Damjana i Petra Prevca.

- W ostatnim czasie byłem stałym bywalcem na skoczni i w siłowni. Skoki jakoś się ustabilizowały - stwierdził powracający do rywalizacji zdobywca Kryształowej Kuli z sezonu 2015/2016.