Polscy skoczkowie mają za sobą kolejny udany konkurs Pucharu Świata. Mimo że żaden z naszych reprezentantów w sobotę nie stanął na podium, są powody do radości - oczywiście w postaci dalekich lotów...
Najwyżej spośród naszych reprezentantów, na czwartym miejscu, uplasował się Piotr Żyła. Wiślanin skakał na odległość 218,5 oraz 221 metrów - i choć to w tej ostatniej próbie poleciał najdalej, to był z niej najmniej zadowolony:

- Pierwszy skok był bardzo fajny, kwalifikacyjny również; ten w drugiej serii był gorszy, za bardzo poszedłem do przodu na rozbiegu, a później zabrakło wysokości, by odlecieć dalej - tłumaczył Żyła, który jest zadowolony, ale brakowało mu tej wisienki na torcie: - Jak człowiek zepsuje skok, to nie jest do końca usatysfakcjonowany. Trójka wyglądałaby ładniej od czwórki, z kolei czwórka jest lepsza od piątki. Nie ma co narzekać.

Dwie lokaty niżej sklasyfikowano Kamila Stocha. On w drugiej serii uzyskał aż 228,5 metra - to pozwoliło mu awansować z miejsca dziesiątego na szóste:

- Jak tylko przeleciałem przez bulę, zobaczyłem, jak daleko znajduje się zielona linia. Jednak mój skok w drugiej serii był dużo lepszy niż pierwszy, a pod nartami miałem dużo więcej powietrza. Po prostu czekałem, co będzie się działo.

Stoch przyznał, że od wczoraj na obiekcie im. Heiniego Klopfera walczył z pewnym problemem technicznym i dziś najwyraźniej go wyeliminował:

- Jestem zadowolony, bo dzisiaj wypracowałem coś, co dokuczało mi od wczoraj - zacząłem lecieć prosto, czuję się z tym dużo pewniej i to jest dla mnie największy sukces.

Kolejny świetny lot na mamucie dał wiele radości Jakubowi Wolnemu. 23-latek wczoraj poprawił swój rekord życiowy, a dziś ponownie lądował daleko za czerwoną linią (218,5 m). Polak nie przejmuje się na razie brakiem powtarzalności:

- Dzisiaj różnica pomiędzy dwoma skokami była mniejsza - to na pewno na plus. Teraz nie koncentruję się na tym, aby oddawać podobne skoki, tylko na tym, żeby one były jak najlepsze - zaznaczył, zapowiadając, że to jeszcze nie koniec jego dobrych występów w Oberstdorfie: - Na jutro szykuję bardzo dobre skoki. A czy będzie rekord? Zobaczymy.

Ostatnim z naszych reprezentantów, któremu udało się awansować do konkursu oraz drugiej serii, był Dawid Kubacki - wczoraj drugi zawodnik konkursu.

- Najlepsze te skoki nie były. W pierwszej serii miałem problem za progiem, musiałem wyciągać nartę - a to niestety trwa i kosztuje wysokość i prędkość - przyznał, dodając dość zaskakująco: - Przed drugą serią trzeba było znaleźć się na górze w trybie ekspresowym, bo czasu między skokami było naprawdę mało. Na szczęście udało się przytrzymać windę - 10-15 sekund zadecydowało o tym, że zdążyłem na drugą serię.

Po dzisiejszym konkursie Polacy znów powiększyli przewagę w klasyfikacji Pucharu Narodów (tym razem o dziewięć "oczek") - obecnie mamy 207 punktów więcej niż Niemcy.