Choć po pierwszej serii dzisiejszego konkursu Kamil Stoch prowadził z wyraźną przewagą, nie udało mu się wygrać w Oberstdorfie. Polak podkreśla, że przyczyną niekoniecznie są warunki, a raczej jego błąd...
Jeszcze na półmetku Kamil Stoch prowadził z przewagą prawie dziesięciu punktów nad Piotrem Żyłą; późniejszy zwycięzca - Timi Zajc - tracił do Polaka aż punktów. W finale jednak wszystko się poprzestawiało, a Stoch spadł na piąte miejsce.

- Pierwszy skok to była bajka - chciałbym tak bawić się przez cały weekend i z takim nastawieniem będę dzisiaj zasypiał - przyznał Stoch, który o swojej drugiej próbie wypowiedział się dużo bardziej krytycznie: - Masakrycznie spóźniłem ten skok, można było zachować więcej zimnej krwi. Żal mi tego. Warunki też nie pomagały. Zacisnąłem zęby i starałem się wyciągnąć jak najlepiej, ale nie czułem nic pod nartami.

Mimo wszystko Polak nie załamuje rąk:

- Skoro plasuję się w czołowej szóstce, to znaczy, że jestem w dobrej dyspozycji. Cały czas jest jednak coś, co chciałbym poprawić - dodał. - Piąte miejsce jest w porządku przy błędach, które się pojawiły. To daje mi dobrą pozycję wyjściową. Będę dalej robił swoje, a przy tym starał się dobrze bawić.