Stefan Kraft coraz bardziej się rozkręca. Austriak prezentuje obecnie najbardziej wyrównaną formę w stawce, co zaowocowało siódmym podium i trzecim zwycięstwem w tym sezonie.
Zapowiedzią wysokiej formy Krafta były już dobre występy podczas Turnieju Czterech Skoczni. Wtedy dyspozycja nie była jeszcze wystarczająco stabilna, by wygrywać, ale - jak się okazało - to była tylko kwestia czasu... Po weekendzie w Sapporo Austriak ma trzy pucharowe wygrane (i to z rzędu), a w klasyfikacji generalnej zajmuje już drugie miejsce.

- To był dla mnie niesamowity weekend, pokochałem Japonię. To niewiarygodne - trzy zwycięstwa z rzędu przy tak wyrównanej stawce, po tym, jak od dłuższego czasu byłem coraz bliżej czołówki, walczyłem, a nie mogłem osiągnąć tego poziomu - przyznał Kraft. - Moje dzisiejsze skoki były nawet lepsze od wczorajszych. Idzie mi naprawdę dobrze. Cieszę się skokami - dodał.

Kraft jest już na tyle doświadczonym i utytułowanym zawodnikiem, że wie, jak radzić sobie z presją. Ta jednak wciąż się pojawia:

- Nigdy nie jest łatwo, gdy startuje się jako ostatni. Wtedy zawsze się trochę denerwujesz. Wiedziałem jednak, że jestem w dobrej formie, liczyłem tylko na dobre warunki. Wyszło perfekcyjnie - zaznaczył.

Tradycyjnie na Okurayamie wpływ na występy skoczków miały warunki atmosferyczne. Kraft nie przecenia jednak roli aury panującej na skoczni:

- Jeśli chodzi o pogodę, to był to jeden z lepszych weekendów w Sapporo. Warunki były dość stabilne, choć oczywiście dobrze było mieć szczęście - ale ono jest potrzebne w każdych zawodach - zakończył.