Stefan Kraft już od dłuższego czasu utrzymuje wysoki poziom, jednak do zwycięstwa wciąż czegoś brakowało. Dziś Austriak odnalazł brakujący pierwiastek, dzięki czemu stanął na najwyższym stopniu podium.
Najlepszy skok w pierwszej serii i czwarty wynik drugiej rundy - to złożyło się na notę o 2,6 punktu wyższą od osiągnięcia Roberta Johanssona:

- Mój pierwszy skok był bardzo dobry, ale przed drugim oczywiście trochę się denerwowałem. Chciałem nieco zaryzykować i cieszę się, że wystarczyło, by zająć pierwsze miejsce.

Początek sezonu nie był dla Krafta szczególnie udany - w listopadzie i pierwszej części grudnia potrafił co prawda plasować się w dziesiątce, jednak więcej pojawiały się i lokaty pod koniec trzydziestki. Od początku Turnieju Czterech Skoczni było już jednak dużo lepiej (wyłączając oczywiście zawody w Garmisch-Partenkirchen). Po podiach w Oberstdorfie, Innsbrucku, Bischofshofen i Val di Fiemme przyszła pora na pierwszą wygraną w tym sezonie.

- Pierwsze zwycięstwo, na dodatek tutaj, w Zakopanem. Kocham to miejsce, zawsze wspaniale się tu skacze. Stanąć tu na najwyższym stopniu podium to coś niesamowitego - cieszył się Kraft. - Dziś było trudno. Wczoraj mieliśmy wiele dalekich skoków, dziś sędziowie byli dużo bardziej ostrożni. Przy tak krótkim rozbiegu małe błędy kosztowały wiele metrów. Mi udało się oddać dwa świetne skoki.

W ubiegłym sezonie Kraft osiem razy stawał na podium, ale ani razu nie wygrał. Teraz wreszcie zaczyna przypominać siebie z sezonu 2016/2017, kiedy zdominował zimową rywalizację.

- Dwa lata temu wszystko układało się dla mnie perfekcyjnie, w tym roku było dotychczas dużo trudniej. Miałem ciężki start, bardzo złe lato. Teraz wszystko idzie coraz lepiej i nie mogę doczekać się mistrzostw świata u mnie w domu.

Jakie plany na dalszą część zimy ma dzisiejszy zwycięzca?

- Moim celem jest medal na mistrzostwach świata w Seefeld, przed swoją publicznością. Teraz jednak skupiam się na każdym weekendzie z osobna i mam nadzieję, że utrzymam dobrą dyspozycję - zakończył.