Nie tak miał wyglądać niedzielny konkurs w wykonaniu Kamila Stocha. Polak po raz kolejny popełnił błędy, które kolejny rok z rzędu wyeliminowały go z udziału w drugiej serii zawodów w Zakopanem...
Optymista powie, że Kamil Stoch zrobił postęp w porównaniu z ubiegłym rokiem - wtedy uzyskał 108,5 metra i zajął 38. miejsce, dziś lądował czternaście metrów dalej i uplasował się dwie lokaty wyżej. Pesymista przypomni, że tydzien temu Polak stanął na podium... A co na to sam zainteresowany?

- Zakończyłem na tym rywalizację, co nie było w moim planie. W tym cały urok skoków - skomentował gorzko.

Jeszcze w serii próbnej było znakomicie - 131 metrów było drugim rezultatem rundy. Co więc stało się w konkursie?

- Popełniłem błędy, których do końca nie mogę rozwiązać. Skok nie był tak czysty, jak w serii próbnej - choć starałem się robić wszystko tak samo i nic od siebie nie dodawać. W dalszym ciągu są rzeczy, których do końca nie potrafię zrobić dobrze. Wiem, że to ja popełniłem błąd, a na warunki nie mam wpływu. Przykro mi, chciałem wykonać dobrą pracę. Okazało się jednak, że to wszystko nie jest tak poukładane, żeby można było skok za skokiem spisywać się dobrze.

Dzisiejsze doświadczenie bolało tym bardziej, że nieudany występ przytrafił się na Wielkiej Krokwi...

- Uwielbiam tu być, czerpać tę energię od kibiców i jeszcze bardziej lubię cieszyć się później z kibicami. Dzisiaj nie będzie mi to dane - przyznał.

Stoch nie załamuje jednak rąk i liczy, że niebawem nadejdą lepsze czasy:

- Myślę już o tym, co chcę zrobić w Sapporo, jak chcę tam skakać. Najważniejsze, żeby znaleźć rozwiązanie, które pozwoli mi czuć się pewniej. Żyję, stoję, jestem zdrowy i mam wiele możliwości - tylko ode mnie zależy, jak je wykorzystam - zakończył.