Podczas dzisiejszych treningów i kwalifikacji Dawid Kubacki potwierdził, że po wygranej w Val di Fiemme utrzymuje wysoką formę. Jutro Polak będzie startować w ostatniej kolejce obu serii konkursu drużynowego.
Kubacki zachwycał dziś szczególnie na treningach - skoki na odległość 128 i 139 metrów były najlepszymi rezultatami obu serii. W kwalifikacjach Polak zajął dziesiątą lokatę, ale podkreśla, że również ta próba była udana:

- Zabrakło wiatru. Czułem, że ten skok był całkiem OK - choć zobaczymy, w jaki sposób mnie trener sprostuje. Pod koniec serii warunki siadły, a belka była niska, więc ciężko było odlecieć - tłumaczył, dodając: - To nie był zły skok - warunki były takie, a nie inne, i skok był po prostu krótszy. To niczego nie zmienia, bo skok mógł być dobrze wykonany techniczne, lądowanie też było lepsze niż w treningowych.

Wysoka i stabilna forma zaowocowały tym, że w jutrzejszym konkursie drużynowym Kubacki wystąpi jako ostatni z naszych reprezentantów:

- Nie widzę różnicy odnośnie tego, w którym momencie się jedzie. Decyzja należy do trenera, a ja się dostosuję. Skakać trzeba tak samo - niezależnie od tego, czy wystartuję pierwszy, czy ostatni.

Polacy, jako liderzy Pucharu Narodów oraz ekipa, która ma trzech zawodników w czołowej czwórce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, z pewnością należą do faworytów sobotniej rywalizacji:

- Oczywiście, mamy świadomość tego, że jesteśmy mocną drużyną - po to pracujemy i wkładamy tyle energii w treningi, żeby być jedną z najmocniejszych albo najmocniejszą drużyną. Będziemy walczyć - zapowiedział.