Zeszłej zimy w Pucharze Świata co i raz pojawiali się młodzi austriaccy skoczkowie: Kofler, Morgenstern, Nagiller, Liegl... W tym sezonie, pozbawieni "cudownych" kombinezonów, pogubili formę. A jednak w Austrii są jeszcze obiecujące talenty, które niedługo mogą zajmować wysokie miejsca w PŚ. Austriacki serwis Sportsplanet przeprowadił wywiad z jednym z nich, Rolandem Müllerem.
Müller zajmował większą część sezonu czołowe miejsca w Pucharze Kontynentalnym, wygrał trzy konkursy. Jego chwila nadeszła w Vikersund, gdzie w pięknym stylu wygrał oba konkursy i ustanowił nowy rekord tamtejszej skoczni mamuciej, od dłuższego czasu nieużywanej. Na Mistrzostwach Świata Juniorów zdobył złoto w drużynie (po Morgensternie najlepszy w zespole), indywidualnie był czwarty za Rutkowskim, Morgensternem i Pekkalą. Przewijał się także w PŚ, jednak tu zdobył tylko dwa punkty.

Teraz skoczek jest w austriackiej kadrze A (odpowiednik raczej polskiej kadry B - w Austrii najwyższy szczebel to nie "kadra A", tylko "drużyna narodowa") i trenuje w Innsbrucku. W tym momencie jednak zawodnicy oddają mniej skoków, najważniejszy jest trening siłowy i kondycyjny. Müller deklaruje, że nie myśli o tym, co konretnie chciałby osiągnąć w nowym sezonie, najważniejsze są dla niego dobre występy, "a wtedy wynik już sam wychodzi".

Roland pochodzi z miasteczka Neustift, obecnie jest uczniem trzeciej klasy sportowej szkoły średniej w Stams. Określenie "młody wilczek" trochę do niego nie pasuje, jest to raczej spokojny i ambitny chłopak. W tej chwili jest najmniej znanym z zawodników austriackiej kadry A - reszta to tak znani skoczkowie jak Liegl, Schwarzenberger czy Koch. Dopiero jego wyniki w Pucharze Kontynentalnym i MŚJ zwróciły na niego uwagę.