Po Turnieju Czterech Skoczni forma Ryoyu Kobayashiego wcale nie zamierza spadać. Dziś Japończyk dominował jeszcze bardziej niż w Niemczech i Austrii. I nic nie wskazuje, że ta dominacja szybko się skończy...
Japończyk był dziś bezkonkurencyjny - oddawał najlepsze skoki w obu seriach (135 i 136 metrów), wyrównał rekord obiektu w Val di Fiemme i zwyciężył z przewagą 26,5 punktu nad Dawidem Kubackim.

- To był wspaniały konkurs. Warunki były dobre, a moje skoki - udane - podsumował krótko dzisiejszą rywalizację.

16 grudnia 2018 roku w Engelbergu Kobayashi rozpoczął serię zwycięstw, której nikt do tej pory nie zdołał przerwać. W sześciu konkursach Pucharu Świata z rzędu wcześniej triumfowali tylko Janne Ahonen, Matti Hautamäki (obaj w sezonie 2004/2005), Thomas Morgenstern (2007/2008) i Gregor Schlierenzauer (2008/2009). Dziś dołączył do nich Japończyk.

- To dla mnie wielkie wyróżnienie, że od dziś moje nazwisko jest wymieniane obok nazwisk tych czterech wielkich sportowców - powiedział skoczek, który jutro może wysunąć się przed szereg: - W tej chwili nie myślę o tym, że jutro mogę zostać pierwszym skoczkiem, który wygra siedem konkursów Pucharu Świata z rzędu. Po prostu skupiam się na moich skokach, nie zwracam uwagi na nic innego - powtórzył n-ty raz w sezonie.

Liczba kolejnych wygranych w Pucharze Świata to nie jedyny rekord, jaki może tej zimy poprawić Kobayashi. Jeśli Japończyk dalej będzie prezentować tak wyborną formę, a rywale nie będą w stanie mu dorównać, to do pobicia są osiągnięcia Petra Prevca z zimy 2015/2016 (15 wygranych w sezonie - Kobayashiemu brakuje sześciu; 22 podia w sezonie - brakuje jedenastu). Warto dodać, że już tej zimy Kobayashi może też zostać najbardziej utytułowanym Japończykiem w historii Pucharu Świata - do tej pory żaden reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni nie zdobył Kryształowej Kuli, a więcej zwycięstw konkursowych od 22-latka mają tylko Kazuyoshi Funaki (15) i Noriaki Kasai (17). rekordy i statystyki Pucharu Świata »