Trzeci krok wykonany, pozostał czwarty. Forma Ryoyu Kobayashiego zadziwia wielu obserwatorów, jednak Japończyk przyznaje, że zwycięstwa wcale nie przychodzą mu z taką łatwością...
Dziś w Innsbrucku Kobayashi znów był najlepszy nie tylko w konkursie, ale także we wszystkich trzech seriach (doliczając próbną). Japończyk ogrywa rywali w taki sposób, że przy nim wyglądają na juniorów...

- Może to wygląda tak, że wygrywam łatwo, ale to nie jest prawda - w rzeczywistości jest to trudne - stwierdził, przechodząc do podsumowania dzisiejszego konkursu: - Warunki wietrzne były dziwne. Pozostawałem jednak skoncentrowany, skupiałem się na tym wszystkim, co jest potrzebne, aby oddać dobre skoki. A te były dokładnie takie, jakich oczekiwałem.

Wielka forma Kobayashiego sprawia, że wiele osób zastanawia się już, jakie rekordy pobije. W tej chwili Japończyk ma siedem zwycięstw w Pucharze Świata i jeśli wciąż będzie wygrywać w takim tempie, to rekord Petra Prevca (piętnaście konkursów w sezonie) może być zagrożony. Zapytany o możliwość poprawienia wyniku, Kobayashi krótko odpowiada pytaniem na pytanie, nie grzesząc skromnością:

- Dlaczego miałbym tego nie zrobić?

Inny znakomity wynik, którego osiągnięcie jest coraz bliżej, to wygrana we wszystkich konkursach Turnieju Czterech Skoczni.

- Nie myślę o osiągnięciu Stocha i Hannawalda. Myślę tylko o swoich skokach - tylko one się liczą - zaznacza. - Bardzo lubię obiekt w Bischofshofen, chcę pokazać tam świetne skoki - i tyle.

Zwycięstwo w 67. Turnieju Czterech Skoczni Kobayashi ma już niemal w kieszeni. To jednak nie jest ostatnia duża impreza w tym sezonie...

- Nie wiem, czy zdołam utrzymać taką formę do mistrzostw świata w Seefeld, ale spróbuję. Będę po prostu starał się spisywać dobrze, skok za skokiem - zakończył.