Ostatni dzień 2018 roku Dawid Kubacki może zaliczyć do bardzo udanych. Polak poprawiał się ze skoku na skok, czego zwieńczeniem była wygrana w kwalifikacjach...
126,5 metra w pierwszej serii treningowej oraz 135,5 metra w drugiej rundzie i taka sama odległość w kwalifikacjach - z takich prób Dawid Kubacki może być zadowolony:

- Sam nie wiem, czy to była petarda - ale na pewno fajny skok. Zresztą wszystkie były na dobrym poziomie. Konsekwentnie pracowałem i efekty są dla mnie szczęśliwe - cieszył się Polak. - Chciałem kontynuować swoją pracę - i znów przekonałem sie, że przynosi to efekty. Nic, tylko pracować dalej z uśmiechem na twarzy.

Po nieco trudniejszym początku sezonu Turniej Czterech Skoczni przyniósł zawodnikowi z Szaflar przełamanie:

- Czasami wystarczy jeden impuls, który zmieni tory na właściwe - wtedy to już tylko kwestia krótkiego czasu. Wokół tego jednak dzieje się bardzo dużo pracy, bo czasem te detale nie przynoszą efektów. Tym bardziej cieszę się, że w moim przypadku przynoszą.

Jutro Kubacki będzie walczyć o awans do drugiej serii z pięćdziesiątym w kwalifikacjach Jernejem Damjanem.

- Idę zrobić swoje na skoczni, nie jest ważne, z kim skaczę w parze - mój skok ma wyglądać tak samo.

A jak Polak podsumowuje kończący się rok?

- Oczywiście, to był dla mnie udany rok - zarówno pod względem sportowym, jak i okołosportowym. Głównym punktem były igrzyska olimpijskie. Zacząłem spełniać marzenia, latać szybowcem - to też mój mały sukces.