Dla Kamila Stocha dzisiejsze kwalifikacje były udanym powrotem do rywalizacji po przerwie spowodowanej odwołaniem zawodów w Titisee-Neustadt. W Engelbergu Polak zajął czwarte miejsce.
W treningach Stoch nie przekraczał linii 130. metra, zajmując dziesiąte i dziewiąte miejsce. W kwalifikacjach było dużo lepiej - dalej od niego lądował tylko Ryoyu Kobayashi. Polak uzyskał 135 metrów i został sklasyfikowany na pozycji czwartej.

- Skok w kwalifikacjach był zdecydowanie najlepszy z trzech, które oddałem; te pierwsze były na rozkręcenie się, wytestowanie torów i profilu rozbiegu. Zabrakło dobrego lądowania, aby to ładnie wykończyć - jest nad czym pracować - ocenił trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Polak nie żałuje odwołania zawodów w Titisee-Neustadt i wolnej od rywalizacji końcówki poprzedniego tygodnia:

- Takich weekendów, gdy można posiedzieć w domu, odpocząć psychicznie, nie ma zbyt wiele. Śmieję się, że nawet latem nie miałem tyle czasu, kiedy mogłem spać we własnym łóżku. To było potrzebne, można było odetchnąć i podszlifować pewne elementy - stwierdził, nawiązując do spokojnych treningów na Wielkiej Krokwi.

Jakie są oczekiwania Stocha odnośnie jutrzejszego konkursu? Niezbyt wygórowane:

- Chciałbym, żeby pogoda była dobra, żeby nie wiało za bardzo, żeby przyszło dużo ludzi, żeby była dobra atmosfera. A resztę się zrobi - zakończył z uśmiechem.